1 sie 2007

Poprzednie wakacje

Mamy lato i planujemy wyjazd. Z tej okazji przypomniały mi się poprzednie nasze wakacje. Byliśmy wtedy na Korsyce.

Przez pierwszy tydzień mieliśmy sporo atrakcji. Na wstępie przez 4 dni Dzidek (nasz pierworodny) chorował. Całe szczęście wynajęliśmy domek 50 metrów od morza, więc, mimo wszystko, korzystaliśmy (w systemie zmianowym) z pogody i plaży. Gdy syn wyzdrowiał pogoda się załamała i mieliśmy 12 godzinna ulewę (podobno opady tego dnia były porównywalne do rocznych w Polsce). Zalało nam taras i woda wlewała się do domku. Kiedy mój dzielny małżonek się z tym uporał, sąsiedzi powiadomili nas, że parking zamienia się w basen i dobrze by było ewakuować nasz nowiutki samochód. Co uczyniliśmy rychło w czas, bo brakowało dosłownie 5 cm a woda wlałaby się do środka pachnącego jeszcze fabryka auta. Uff tak minął kolejny dzień na Korsyce.
Nazajutrz wybraliśmy się na dosłownie 2 godziny do muzeum sztuki rzymskiej, które zamknięto, gdy przyjechaliśmy, z powodu sjesty (od 12 do 14 godz).
Sjesta to przecież święta rzecz i na wszelki wypadek pracowici Korsykanie zamknęli już o godzinie 11, żeby żaden turysta im się nie pałętał. Chcieliśmy wrócić do domu ale okazało się że, droga krajowa, którą przyjechaliśmy, jest nieprzejezdna. W skutek wczorajszych opadów wylała maleńka górska rzeczka topiąc przy okazji wszystkie drogi dookoła. Policja zatarasowała przejazd i kazała wszystkim czekać.
W ten sposób niewinna wycieczka zmieniła się w przygodę, którą opowiem do końca jutro.
C.D.N.

Brak komentarzy: