24 sie 2007

Miesiąc trzeźwości.

Sierpień w Polsce jest ponoć miesiącem trzeźwości. Coroczne prośby o zaniechanie na ten okres spożycia alkoholu wywołują u wielu szyderczy uśmieszek: "Nie mam problemu, niech nie piją Ci, którzy go mają." Tylko, że nie znam osób, które przyznają się do problemu alkoholowego ale znam tych prowadzących samochód po tak zwanym "jednym czy dwóch". Oczywiście zapytani o przyczynę wypadków na drogach wymienią jazdę w stanie nietrzeźwym. Za każdym razem winni są jacyś ONI- nieodpowiedzialni, szarżujący kierowcy. ONI powodują zagrożenie, przecież nie ja.
Byłam na niejednej imprezie, na której dyskutowano o tragicznych statystykach wypadków drogowych, co w niczym nie przeszkadzało w sowitym zakrapianiu tych dyskusji. Potem te zatroskane o bezpieczeństwo osoby, po wypiciu kilku "symbolicznych toastów", wsiadają za kierownicę.
To nie jest tak, że tylko pijany kierowca ponosi odpowiedzialność za wyrządzenie komuś krzywdy. Przecież nie pił sam. Jego krewni czy znajomi towarzyszyli mu, wiedzieli, że będzie prowadził, a mimo to dolewali mu i zachęcali do następnej kolejki.
Znacie taki scenariusz, gdy pan domu częstuje alkoholem swoich gości-kierowców i tłumaczy, że alkomat dwóch lampek nie wykryje, albo podpuszcza, że trzeba za zdrowie pań wypić. Za to zdrowie, które za chwile będą wystawiać na ryzyko. Czyż nie jest nam znana taka sytuacja?
Niesamowite zaś jest to, iż mowa o tzw. porządnych ludziach a nie o kimś z patologicznej rodziny. Taka jest już polska tradycja i nawyki drzemiące w mentalności większości nas.
Na koniec zapytam, czy my sami potrafimy odmówić naszym zmotoryzowanym gościom alkoholu? (Mi przychodzi to z trudem.)

2 komentarze:

adam pisze...

Nie wiem, bo większość moich gości jest niestety niezbyt trunkowa i lampkę wina to mi się udaje wypić z przyjaciółmi od wielkiego dzwonu. Ta akcja z sierpniem trzeźwości to mi trochę nie na rękę, bo w tym roku to właśnie sierpień był jedyną okazją w ciągu 12 miesięcy, kiedy mogłem się z bratem piwa napić. I się napiliśmy, nie dorabiam do tego teorii, Zabrakło heroizmu. Nie myślę o tym w kategoriach "nie mam problemu, niech nie piją Ci którzy mają", bo to nie o to chodzi. To jest z mojej strony mikroskopijna ofiara w intencji tych, którzy maja problem. Tak się przymierzam, żeby ofiarować w tej intencji rok wstrzemięźliwości, bo ja bardzo lubię alkohol, ale tak deklaratywnie tylko niestety, bo ciągle brak czasu i okazji no i pieniędzy, bo alkohol dający przyjemność z samego picia po prostu sporo kosztuje . W każdym razie byłaby to sensowna ofiara, bo jak napisałem - lubię alkohol, a jak wiadomo cnota to nie jest chroniczny brak okazji, więc czuję się bardziej zobowiązany niż ktoś, kto i tak nie pije. Ale to postanowienie ciągle czeka na realizację.

Anonimowy pisze...

Księżyc piszę :

siedzi mi tylko w głowie jedno odnośnie twojej notki...
Polecam film "Niespodziewanie spokojny człowiek", stara polska produkcja spod szpada Bareji.
Cudo... ouuu