25 sie 2007

Jego Eminencja Lodowiec.

Sobota to dla nas czas na włóczęgi po górach. Pojechaliśmy zatem w Alpy ze znajomymi połazić i zwiedzić jaskinię wykutą w lodowcu nad Chamonix.
Latem w cyrku lodowcowym widać przede wszystkim kamienie i żwir. Lód topnieje od góry a przez to, zawarte w nim odłamki skalne przykrywają "brudną kołderką" lodowiec. Nie widać, że pod nimi skrywa się kilkudziestometrowy, jasnobłękitny jęzor Jego Eminencji Lodowca.
W okolicy Chamonix jest ich kilka- -szczęśliwie królujących wśród gór. Każdy lodowiec wokół Mont Blanc ma inną fakturę i inaczej wylewa się w doliny. Ten oglądany przez nas dziś, to jeden z największych we Francji. Ma szerokość od 700 m do 2 km. Przemieszcza się ok. 1 cm na godzinę, co daje 90 m rocznie. Jaskinia, którą odwiedziliśmy, przesuwa się także razem z nim. (Tego lata wejście przemieściło się już o 20 m.)
Zwiedzanie lodowej groty było niczym trepanacja Jego Eminencji. Weszliśmy małym otworem do olbrzymiej, zmrożonej masy. Ciekawa sprawa. Nie przypuszczałam, że lód wewnątrz będzie miał tak fantazyjne faktury i będzie prześwitujący na dużą głębokość. Moje zaskoczenie było z pewnością powodowane zewnętrznym widokiem (opisanym we wstępie). Jaskinia jest podświetlona i choć jej rozmiary nie są imponujące, stanowi niecodzienne urozmaicenie włóczęgi po Alpach.

10 komentarzy:

owieczek77 pisze...

Ale niesamowitości piękne...A my byliśmy "tylko" w naszym pobliskim lesie Radziejowskim na rowerach. Miłej niedzieli

adam pisze...

A my byliśmy tylko z dziadkami w lasku koło domu... Cóż trudno. Potem pokażemy zdjęcia, chyba nawet dzisiaj, bo właśnie mam się do zdjęć zabrać przy niedzieli, bo Żonka mówi, że cały tydzień chodzi z dziećmi na dwór, więc niedzielę chce spędzić w domu. Ale ja w innej sprawie: kto ten lodowiec przewiercił, kiedy i po co? Widać mamuty? ;)

Gabi pisze...

Mamutów nie widzieliśmy, w przeciwieństwie do stada... turystów. Natomiast można było zobaczyć różne odłamki skalne i kamyczki zatopione w lodowcu, które tenże lodowiec pracowicie drąży swym błękitnym jęzorem.
Druga sprawa, to "lenistwo" Twej Żonki, które w dużej mierze podzielam. Niedziela to dzień, w którym my-mamy i żony nareszcie możemy odsapnąć: ugotować w spokoju obiad, poodkurzać, poprasować, wyszorować łazienkę i dopilnować kwiatków. Hi hi nie ma jak kobiecy odpoczynek.

Gabi pisze...

Wracam do komentarza Adama. Kto i po co wywiercił jaskinię?
Kto-Francuzi, poco-dla frajdy. W XIX wieku grupa alpinistów (Brytyjczyków nota bene) znalazła naturalną jaskinię w tym lodowcu. Jednak cały jęzor nieustannie się porusza i przemieszcza w skutek czego zmienia się jego kształt. Zatem odkryta jaskinia szybko przestała istnieć.
Obecnie co roku wierci się (wiertłem wodnym) nową grotę. Oczywiście ku radości gawiedzi. Można też przy okazji zobaczyć jak poprzednie jaskinie się przemieściły i jak zmieniły geometrię.

adam pisze...

Fajnie, dzięki. A na dwór w końcu i tak musieliśmy iść z dzieciami. Dołożyłem galeryjkę ze zdjęciami z naszego sobotniego wyjścia z dziadkami, czyli "gdzie my byliśmy, kiedy Wy w Alpach". Odsyłacz powinien być w mailu.

Unknown pisze...

A ja tam bylam razem z Szanowna Autorka i podzielam zdanie, ze to niespotykane wrazenie!

Anonimowy pisze...

A na mnie największe wrażenie zrobił sam lodowiec, oglądany z bliska. Dopiero drugi raz mogłem przyjrzeć się z bliska temu stworowi latem. Zachwyciła mnie jego uroda, zadziwiły rozmiary i przeraziła potęga...

Gabi pisze...

Zgadzam się z Lisem W. i Patrycją, lodowiec robi wrażenie. Natomiast największe było, gdy zobaczyliśmy alpinistów chodzących po jego grzbiecie; maleńkie mróweczki widoczne przez lornetkę. Wtedy dopiero było widać skalę, dystans i wymiary lodowca. On jest OLBRZYMI!

Anonimowy pisze...

przepięknie, aż zapiera dech w piersiach...
a pan michał zapyta ciebie gdzie to tak ucieka 90 cm na rok ?

Gabi pisze...

W dół, proszę Pana, ucieka. Niczym "statek pijany" podąża ku spełnieniu.