30 wrz 2010

Gdy serce rośnie.

Serce rośnie matczyne nie z powodu miopatii, lecz na skutek słów wypowiadanych przez latorośle.

Dzidkowi zebrało się razu pewnego na wyznanie miłości:
-Kocham cię mamusiu, bardzo. I tatusia też kocham...a braciszka...-W tym miejscu głos przybrał tembr wahania.-... tak troszkę też kocham.

Matoe zebrało się na czułości. Przywarł do mnie cieleśnie i wpatrywał jak sroka w gnat.
-Chcesz się przytulić?-Zapytałam.
-Nie!
-Może dać ci buziaczka?
-Nie!
-Tak, to na co masz ochotę
-Kaszee!!!!

28 wrz 2010

Naturalna potrzeba.

Głupota jest naturalną potrzebą człowieka, niedocenianą doprawdy. Stary czy młody, mały czy duży przedstawiciel rodzaju ludzkiego odczuwa ów imperatyw. Cóż zrobić, gdy udawać mądrych winniśmy. Ułożeni, grzeczni, uprzejmi mamy być wobec ktosia, którego broni przed rozszarpaniem na strzępy tzw. umowa społeczna. Ba, gdyby nie owa umowa już dawno kamień na kamieniu by się nie ostał, a szczątki ktosia bielałyby wśród bezdroży.

Nawet nie tylko wobec innych, lecz zupełnie bezinteresownie, bezpodstawnie i bezpodmiotowo głupota z człowieka chce eksplodować. Zaszalałoby się, zaszalało. Potrzebny jest tylko pretekst, by wytłumaczyć chwilowy brak rozsądku np pomroczność jasna. Przejechałby człowiek na czerwonym świetle, tak tylko dla hecy. Wygarnęłoby się ktosiowi coś głupio, bezsensu, ale za to szczerze, gdy wymogi kulturalnego zachowania uwierają i robią odciski na osobowości. Tylko, że potem wypadałoby przeprosić, wytłumaczyć się i zrzuć odpowiedzialność przykładowo na stress.

Rok szkolny się zaczął i dzieci wtłaczane są w formy grzecznego zachowania. Po dniu spędzonym wśród wymogów umów społecznych, Dzidka rozsadza energia. Nasz syn z chochlikami w oczach szuka sposobności, by dać upust naturalnej potrzebie zrobienia czegoś nierozsądnego. Dlaczego? Ot tak, bez powodu, bez celu podąża spontanicznie za wewnętrznym imperatywem. Przynajmniej nie tłumaczy się ni stressem, ni alkoholem, czy pomrocznością jasną.