21 sie 2007

Z powodu jeża właśnie.

Dziś bardzo mi się nie chciało wychodzić na spacer. Pogoda się pogorszyła, jest zimno i siąpi. Brrrrr...
Do wyjścia na dwór zachęcił mnie niecodzienny widok. Otóż przed naszym oknem przechadzał się jeż. Zarządziłam szybki wymarsz wojska obutego w kaloszki i w drogę.
Dzidek miał możliwość pierwszy raz w życiu ujrzeć to kolczaste stworzenie. Jeż był młody, śliczny oraz oczywiście bardzo wystraszony. Rozkoszowaliśmy się jego urodą, kolcami, wąsikami, i błyszczącymi oczami. Zrobiliśmy sobie z nim fotki do rodzinnego albumu.
Prawdopodobnie został wypłoszyły przez kosiarki, które zarazem pozbawiły go schronienia. Biedaczek był przerażony i zdezorientowany. Dlatego z narażeniem własnych dłoni przeniosłam delikwenta w krzaki. Przemoczeni i usatysfakcjonowani wróciliśmy do domu.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Czy był to słynny Jeż Jerzy?

adam pisze...

Pod naszym balkonem czasami widać jerza, ale tylko w nocy, czyli porą dla jerzy ze wszechmiar słuszną. Może ten Twój jerz po prostu na gwałt szuka żarcia przed zimą. Do naszego domu próbują się z tego powodu dostać myszy. Jednej się nawet udało, ale Psikus ją zgrabnie dopadł. Masz pojęcie? Wąglik złapał mysz, aż zapiszczała, ale chyba nie z uciechy. W tym miejscu przypominam sobie, że zostanę poinformowany, że to jak nic była nornica. Whatever, jak mawiają Rosjanie. W każdym razie mysz zgrabnie odebraliśmy Wąglikowi, nie protestował. Sprawdziliśmy, że kręgosłupik w porządku, skórka nienaruszona - miała szczęście, tylko futerko zmierzwione i poślinione. Nazwaliśmy ją Helmut i mieliśmy trzymać w pudełku i poczęstowaliśmy bułką, ale Helmut dała nogę na pierwszym spacerze. Spodziewam się jeszcze jakichś odwiedzin w sierpniu i wrześniu.

Gabi pisze...

Drogi Adasiu!
Dedukuję Ci tą oto balladę nie mojego autorstwa:
"A ja sobie jeżdżę
Na motorowerze
I nocą na szosie
Łapie w worek jeże
Pytają się ludzie
Gdy zajrzą do wora
Czy to jest na zupę,
Czy też na doktorat?"

owieczek77 pisze...

ładny jeżyk. baardzo

Gabi pisze...

Jeże i inne stworzenia jak np koniki, liski, krówki czy owieczki, występują w naszej okolicy. Co czyni to miejsce bardzo prowincjonalnym i urokliwym, mimo, że tak blisko światowej finansjery i wielkiego, międzynarodowego życia (7 km od siedziby ONZ, WHO i Czerwonego Krzyża).