25 gru 2010

Pierniczki na choince.

Tradycja wigilijna jest dla mnie czymś nader cennym, zwłaszcza, że od roku polubiłam te święta. Bycie mamą, jak widać, leczy z urazów z dzieciństwa.
Zostaliśmy tedy w Genewie by kultywować tu polską tradycję Wigilii z siankiem pod obrusem, choinką ubieraną 24 grudnia, opłatkiem, 12 potrawami (w tym makowcem, barszczem zakwaszanym, kapustą z grzybami, śledzikiem w pierzynce) oraz ze śpiewaniem kolęd. Z wielką dumą dzieliłam się tymi wszystkimi szczególikami ze znajomą Włoszką, ale zapomniałam o kilku stałych elementach nadających Świętom Bożego Narodzenia ich klimat.
Kończyłam ubieranie choinki sama. Zaczynałam co prawda z dziećmi, jednak ich zapał okazał się równie słomiany jak wieszane przez nas zabawki. Z transu mocowania kolejnych gwiazdek wyrwały mnie dziwne ślady na pierniczkach...ślady zębów. Okaleczenia doznały tylko te zawieszone na dolnych gałązkach. Mateo spojrzał na mnie szelmowsko przyłapany na obgryzaniu ogonka gwiazdki betlejemskiej.
-Moge, giastke, moge? -Zapytał.
Tradycji stało się zadość.

Z życzeniami Wspaniałych, Rodzinnych Świąt Narodzenia Pańskiego.