6 paź 2007

Zachwyt

Kolejnym stanem macierzyństwa jest bezdyskusyjny zachwyt nad własnym potomstwem. Od wczesnych dni swego życia oczarowuje ono nas i nie mamy wątpliwości, że nasz syn czy córka są ucieleśnionym cudem. Prawdopodobnie z tego powodu jesteśmy w stanie wiele dla nich zrobić i poświęcić.
Jak każda matka, ja też posiadam wspaniałe, fenomenalne dziecko. Gdy patrzę na mojego syna zachwyca mnie wszystko z nim związane; jak rysuje, jak żartuje, jak uczy się mówić, jak śpiewa, tańczy czy jak z zapałem poleruje swój stoliczek. Tak oto mam przed sobą najpiękniejsze i najcudowniejsze dziecko na świecie. Z każdym dniem coraz bardziej przekonuje się o jego genialności. Wszystko co robi Dzidek jest wspaniałe i niezwykłe. Kolejne chwile przynoszą wciąż nowe umiejętności oraz zainteresowania. Oczywiście moje życie nabiera przez te nowości koloru, bo też dzień za dniem rodzą się coraz bardziej skomplikowane metody doprowadzania mnie do rozpaczy.
Pocieszam mnie myśl, że wychowanie małego geniusza nie jest łatwe i niesie ze sobą dużo wyzwań.
Sama jestem pokoleniem wychowywanym metodą zimnego chowu. Nie dorastałam w przekonaniu własnej niezwykłości, bo w zasadzie się mną nie zachwycano. Może i dobrze a może i nie. Jednak osobiście czuję wielką potrzebę okazywania Dzidkowi, jak bardzo jest dla mnie cudowny. Chcę, żeby żył w przekonaniu, że dla nas -jego rodziców, stanowi największy skarb i niezależnie od tego, jak potoczą się jego losy, zawsze będzie naszym niepowtarzalnym, najpiękniejszym dzieckiem.

2 komentarze:

adam pisze...

My też okazujemy naszym córkom, że są wspaniałe bo są, ale i tak mam chyba dość obiektywny stosunek, bo po jednej już widać, że jest leniwa, możliwe zresztą, że to wina właśnie naszego zachwytu, bo jeśli od małego się słyszy "wspaniale!" czego się nie dotknie, a potem przy wiązaniu sznurówek "no prawie, jeszcze raz spróbujemy", to łatwo dojść do przekonania, że to wiązania sznurówek to jest coś jak konsolowa dystrybucja linuksa - coś nie dla ludzi i lepiej wrócić do przewrotów w przód i stawania na głowie, bo to daje gratyfikację natychmiast bez potrzeby wysiłku. No. A może po prostu taka jest. A sznurówki wiążemy obecnie razem.

Gabi pisze...

Nasze dzieci nie są pozbawione wad, jednak to nie powinno studzić rodzicielskiego zachwytu.
Polecam Ci teks piosenki http://www.youtube.com/watch?v=W2ZfcEkseSc
oraz dziękuję za stałe komentarze- to bardzo budujące.