Podróż do Polski samochodem z Genewy trwa około 20 godzin. Przez ten czas przechodzimy aklimatyzację świetlną; im bardziej na północ tym jest coraz szarzej. Ale na to my- Polacy nie mamy wpływu.
Przejeżdżamy granicę i już witają nas cudowne ciasne, dziurawe drogi. Całą podróż ma długość ok 2000 km z czego ostatnie 500 km jedziemy przez Polskę Ta właśnie ostatnia część zajmuje prawie połowę czasu. Powód jest prosty- brak autostrad oraz przebijanie się przez miasteczka, objazdy i ograniczenia prędkości.
Tłuczemy się więc autkiem i pogrążamy się w ową szarość, a w nagrodę możemy się rozkoszować swojskimi krajobrazami: pola z wierzbą w tle, a na nich pracujący ludzie (we Francji nie ma już komu pracować w rolnictwie-za ciężko, wolą pobierać zasiłki), urokliwe wsie, i ten cudowny nizinny klimacik, za którym tęsknię od dawna.
Zatrzymujemy się w przydrożnym barze czy restauracji i mój mężulek zamawia kawę (w podróży to taka fajna rzecz ta kawa). Pani obsługująca nas pyta czy rozpuszczalna czy prawdziwa-oczywiście prawdziwa. Zatem dostajemy szklankę wrzątku z fusami. Taaaak, witamy w Polsce. Ekspresy zostawiliśmy przekraczając granicę podobnie jak sztukę picia kawy; expresso, au lait, macciatto.
Po roku życia na obczyźnie, kawa-zalewajka w barze nas cuci i wita ojczyźnianie.
Trzeba dojechać do domciu, tam czeka nasz własny ekspres ciśnieniowy.
26 wrz 2007
Witamy w Polsce
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
13 komentarzy:
Taaak, to jest właśnie dokładnie to, co czułem jadąc na ostatnie święta Bożego Narodzenia do rodzinki w kraju. Może poza tym, że nie tęsknię za nizinnym krajobrazem, choć miło go czasem pooglądać. Ciekawe jak to będę postrzegał w tym roku...
Czy to nie jest snobizm, zastanawiam się. Może i jest jednak fakt pozostaje faktem, że kawa zaparzona porządnie w ekspresie nie jest łatwo dostępna w przydrożnych jadłodajniach, a w innych znanych mi krajach (Włochy, Szwajcaria, Francja, Niemcy, Hiszpania) jest podstawą.
Byt tworzy świadomość (i kulturę). Ale my możemy być dumni z naszych korzeni i powstań. A ekspres kosztuje, przyzwoity dużo. Szkoda gadać...
ooo cóż za pesymizm!
Jaka szarośc, jakie kiepskie drogi, jaka kawa zalewajka?
Miśku Wy chyba specjalnie jakieś takie zapuszczone miejsca odwiedzacie. Sporo jeździmy po Polsce ale a'propos kawy to raczej nie zdażyło sie nie dostać porządnego esspreso...
A macie w planach ognicho u nas w R-cach??? Bo zbieramy się żeby zwołać starą ferajnę i się spotkać w końcu.
Owieczku! Tekst miał być lekko złośliwy a nie pesymistyczny. A kawa zalewajka jest faktem typowo polskim. W dobrych knajpkach w dużych miastach nie ma problemu z nabyciem porządnego ekspresso ale w tzw. drodze...różnie bywa. A poza tym zalewajka jest typowo polskim sposobem parzenia kawy, za granicą raczej niespotykanym.
Adamie-ekspres tzw włoski (w którym można przyrządzić wyśmienitą kawę) jest do nabycia już za 30 zł. To chyba nie jest tak strasznie?
ach Ty Lekko-Złośliwcze. To proponuję się cieszyć następnym razem przy takiej kawce - "Tak wspaniale i oryginalnie podanej kawy to nigdzie nie ma" :-))) Co tam espresso, co tam latte macchiato, co tam caffe mocha. Nasza polska zalewajka the best!
@Gabi, ale to jest ekspres przelewowy czy jak tam się to nazywa. Zgoda że wystarczy, bo taki mamy i bardzo fajne rzeczy wychodzą, ale to nie jest sprzęt do knajpki. To już jesteście w tej Polsce czyli. Na długo?
Ekspres przelewowy (tzw amerykański), to nie jest to, o czym pisałam. Włoski-zwany inaczej kafeterią, jest tradycyjny, składa się z trzech części; w dolną wlewamy wodę, wyższą w formie sitka mieloną kawę a w najwyższej zbiera się esencjonalna, aromatyczna kawa do picia. Całość wygląda jak mały, wysoki czajniczek. Można w nim przygotować tradycyjne expresso.
Cena zależnie od rozmiaru i firmy waha się do 30 do 100 zł.
@owieczek77 Fakt: bar przydrożny to była buda blaszana przy jakiejś stacji benzynowej. Nauczka: trzeba wybierać takie trochę lepsze, jak się chce kawę z ekspresu. Ale jak wtedy zaznać przaśnego uroku ziemi ojczystej??? Chyba jednak zostanę przy blaszanej budzie...
Kawa powinna być:
1. Czarna
2. Mocna
3. Aromatyczna
Więc:
1. Czarna - w 1/3 szklanki wody rozpuszczamy 5 tabletek węgla (węgiel wiadomo na co...)
2. Czy może być coś mocniejszego od spirytusu 98%? Tak więc resztę szklanki uzupełniamy owym spirytusem
3. Bierzemy dezodorant lub wodę kolońską i dolewamy 3 stołowe łyżki
źródło - Tytus Romek i Atomek (część nie pamiętam która). Miksturę przygotowywał oczywiście Tytus.
A wam się z expressuu zachciewa. Choć ja też taką lubię - nie powiem. Gdy sam byłem w Geneve - niektórzy dziwili się że robię sobie oryginalną Polską kawę po Turecku. Hehehe
Pozdro
baranek
Bardzo dziękuję za przypomnienie tej genialnej mikstury. Wypróbuję jeszcze dziś na mężu.
Dziwne, że temat kawy wywołał najbardziej żywą dyskusję. Zdaje się sami hedoniści. @Gabi: mmm kafeterka... mamy owszem i rzeczywiście robi niesamowicie mocną kawę. Ale to jest zazwyczaj świństwo z aluminium po którym spływa wrzątek. TOKSYCZNE TO JEST. Poza tym nie wyobrażam sobie takiego "ekspresu" w barze, bo możnaby zaserwować kawę raz na 10 minut. Na koniec wreszcie, może ktoś wyjaśni mi, ignorantowi, czym się różnią te wszystkie mocca, espresso i tak dalej od siebie (wreszcie będę wiedział, o czym do mnie rozmawia menu w restauracji)
Prześlij komentarz