Właśnie wróciliśmy z Lazurowego Wybrzeża. Fajnie nam, czyż nie?
To już druga tego roku wycieczka w region Francji zwany oficjalnie Prowansja i Lazurowe Wybrzeże. Pięknie tam jest i niepowtarzalnie -krajobrazy pozbawione wody pitnej, wysuszone krzewy, samotne sosny i pinie a wokół mało dostępne, wapienne góry, pola lawendowe oraz gaje oliwne. Widoki są lekko surowe ale i nieziemskie dla nas-wychowanych wśród mazowieckich nizin.
Krajobraz wysuszonych pół, skał urozmaicają małe, urokliwe miasteczka ukrywające się na wzgórzach lub przyczepione do grani skalnych. Ich architektura zdominowana jest przez kamienne budynki skłębione między wąskimi uliczkami. Dlaczego kamienne? Gdyż to materiał dostępny (drewna nie ma dużo z powodu braku lasów) poza tym kamień jest odporny na liczne pożary trawiące te wysuszone ziemie. Wapień budujący góry wpływa nie tylko na architekturę ale też na zabarwienie wody nadając jej słynny lazurowy odcień.
Dotyczy to nie tylko rzadko występujących jezior oraz rzek ale i samego wybrzeża.
Prowansja zwana jest krainą smaków (oliwek, wina, owoców morza) i zapachów (lawendy, mydła marsylskiego oraz ziół). Prawdopodobnie z powodu małej wilgotności i dużej ilości słońca jedzenie przepełnia niespotykana gama aromatów.
Jest tutaj też co zwiedzać: piękne miasta i miasteczka (Ansouis, Awinion na fot.1, 3), malownicze góry, ciekawostki geograficzne (wywierzyska, przełom Verdon, delta Rodanu) i wiele innych.
W sumie spędziliśmy w Prowansji na Lazurowym Wybrzeżu 2 tygodnie. Były to intensywne wakacje. Niedługo napiszę o nich więcej.
17 wrz 2007
Prowansja i Lazurowe Wybrzeże
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
8 komentarzy:
Fajnie...mimo kataru poczułam zapach lawendy, ciepło, smak ukochanych oliwek, owoców morza...
Wiesz jakoś tak sie skalda ostatnio, ze moje komentarze...z twojej strony pozostaja bez twojego komentarza...w przeciwienstwie do innych. Coz troszke to przykrawe, wiec poki co dam sobie spokoj z komentami bo nie fajnie jest byc ignorowanym..pa pa
oj Owieczku
Wiesz przecież, że drogie mi są Twe wpisy i czekam na nie z utęsknieniem. Inna sprawa, że czasem piszesz tam mądre rzeczy, iż nie wiem co na nie odpowiedzieć.
Obiecuję wykrzesać z siebie więcej specjalnie dla Ciebie:)
A mnie możesz ignorować :) TEż, KURCZę, POJEDZIEMY! Bo mi się spodobało, jak napisałaś - zwłaszcza architektura. No i od razu myślę o tych restauracjach... winie... Straszny hedonizm, chociaż wolę uważać, że epikureizm. A u nas w krayu też super, pada i jest 10 stopni z rana i liście brązowieją i w najbliższych wyborach pójdę i napiszę czerwonym markerem Gandalf, a poniżej Aragorn. Skreśliwszy innych pajaców. Tyle. Za to mam bardzo miłą Żonę, bardzo udane dzieci (chociaż wcale nie nad wiek rozwinięte),fajną pracę, chociaż ciężką i stresującą, ale fajną i nadal mi się podoba miejsce gdzie mieszkamy. Z tym generalnie jest kłopot, bo nie widziane i nie słyszane Niebo mało mnie w tej sytuacji pociąga, w sumie, to mógłbym żyć wiecznie zapętlonym piątku z sobotą i niedzielą, a nawet przez cały tydzień, tylko żebym trochę mniej pracował, a trochę więcej przytulał Żonę i dzieci.
Pozdrówki.
Właśnie dziś dowiedzieliśmy się o dacie wyborów. Ominęła nas ta "cudowna" wiadomość z powodu wyjazdu. Planujemy zagłosować tzn. wybrać się do miasta Bern, do najbliższego przedstawicielstwa polskiego.
Tylko na kogo mam zagłosować?
Pewnie na kandydatów Partii Dwóch Misiów (patrz pierwszy mój wpis).
Namawiam na Gandalfa - osoba z kontaktami, charyzmą, wyważona i spokojna, ale jak trzeba potrafi przywalić - idealny mąż stanu.
Prześlij komentarz