24 wrz 2007

Dzidek przeziębiony.

Dzidek jest przeziębiony. Siedzimy zatem w domciu i rozkoszujemy się sobą na wzajem zamiast iść do przedszkola. A dziś miałam zostawić mojego pierworodnego na pastwę francuskich przedszkolanek. Trudno poczekamy i zaczniemy uspołecznianie kilka dni później.
Wykorzystujemy czas na mecz nocnik-majtki. Wynik 5:4 i zaczyna mi powoli brakować suchych ubrań, gdyż nie wyschły jeszcze te po wczorajszych rozgrywkach "małej ligi". Ach czy te zmagania zakończą się sukcesem?
Natomiast Dzidek oddaje się od rana swojej wielkiej pasji-czyli malarstwu, czy też raczej grafice. Od pół godziny prowadzi zawiłe studium kotka. Raz po raz próbuje narysować głowę, potem obdarza ją rozrzutnie wąsami, oczami i uszami. Całość przypomina sławetne szkice Leonarda da Vinci;)
Wracając zaś do kontekstu nocnikowego, to możliwe, iż po prostu Dzidek, jak każdy geniusz, nie przywiązuje uwagi do spraw przyziemnych.

7 komentarzy:

adam pisze...

Tak, to jest możliwe, że nie przywiązuje. Możliwe też, że fajna jest interakcja z Mamą przy tej okazji. Możliwe też, że przykrość wywołana siusianiem w portki jest niewspółmierna do wygody jaką daje taki zwyczaj. Bo pomyśl - jak wygodnie byłoby móc siusiać w spodnie i nie wstawać od komputera... Dla mnie bomba. Ale nie robię tego, bo ogólny bilans byłby dla mnie ujemny. Możliwe, że dla Dzidka nie jest. Na wszelki wypadek: Broń Panie Boże nie chodzi o zawstydzanie. Rzecz w tym, żeby ogólny bilans był ujemny. Na koniec obrazoburcze acz mało odkrywcze stwierdzenie. Po 5 latach studiów wyższych w tym kierunku i blisko dziesięciu latach praktyki, w tym pięciu osobistej jestem przekonany, że wychowanie (w zakresie stosowanych do różnych celów metod) małych dzieci (oraz starszych, ale niewychowanych) i psów generalnie nie różni się od siebie. Ponieważ mało kto odważy się na taką instrumentalizację w książce nt wychowania dzieci, to polecam szeroko dostępne pozycje nt wychowania szczeniaka. Jest jeden wyjątek - dziecka nie wyłączmy ze stada, nawet okresowo.

Anonimowy pisze...

Bardzo trafny komentarz! Brawo, podziwiam Twoją zwięzłe i trafne porównanie do wychowania psa. Wiele prawdy jest też pewnie w tym, że narobienie w majtki to dobry sposób, żeby niezawodnie zwrócić na siebie uwagę.
Dlatego nie warto chyba tego faktu w ogóle komentować, a już na pewno stosować metody z zakresu tresury: nos w g... i fru przez okno!

Gabi pisze...

W czerwcu odnosiliśmy liczne sukcesy nocnikowe. Po czym Dzidek stwierdził, że już umie i zakończył współpracę ze swej strony. Bywają momenty lepsze ale daleko nam do ideału.
Jesień już nadeszła pełną parą i coś sądzę, że będziemy musieli przesiąść się w pieluchy. Jak mamy prowadzić normalny tryb życia w niskich temperaturach z brzdącem sikającym w portki co 45 min.

adam pisze...

W sumie to my też przeziębieni i to wszyscy we czworo. Chwała Panu za nebulizator, bez tego bylibyśmy z dziećmi w szpitalu.
Na marginesie, na wszelki wypadek @ lis witalis: tak się nie uczy psa czystości. Wiem, bo uczyłem. Autoreczka pamięta - ubaw był po pachy. Pies w mieszkaniu to pomyłka. Niemniej nauczyłem, w przyzwoitym czasie i bez regresów.

adam pisze...

"Po czym Dzidek stwierdził, że już umie i zakończył współpracę ze swej strony." Dla mnie to zdanie jest kluczowe. Wcześniej już o tym mówiliście i zwracałem na to uwagę, coś się zadziało niedobrego, z punktu widzenia treningu czystości. Dzidek zobaczył jak to jest i po początkowym zainteresowaniu odpuścił, bo okazało się, że to nic takiego. Jak dla mnie nagroda w którymś momencie była za mało atrakcyjna w stosunku do korzyści z siusiania, zanim powstał nawyk (ewentualnie była jakaś przykrość). Dlatego mimo że Amelka uważa już za coś zdrożnego siusianie w spodniaszki, to i tak za każdym razem chwalę prawie jak za pierwszym razem, bo jak się samoczynnie nagrodzi (np nieprzerwaniem zabawy), a tak bywało wcześniej kilka razy w dużym podnieceniu i okaże się, że jest to jednak fajniejsze niż nocnik (patrz: o nie wstawaniu od komputera), czyli fajniejsze od mojej pochwały, to mogiła, będzie trzeba od nowa, z innymi środkami, inaczej zaproponować, inaczej nagrodzić, ogólnie trudniej. Przepraszam za behavioryzm, ale personalistyczna głębia do siusiania nie bardzo daje się stosować, chociaż znam jedno zgromadzenie które by pewnie próbowało... Na koniec optymistyczna myśl - to jest decyzja u Dzidka i prawdopodobnie dorośnie do tego, że "wszyscy mają nocnik, mam i ja" i możliwe, że z dnia na dzień odmówi noszenia pieluchy i poprosi o nocniczek. Jest to możliwe, bo tak miała Wasza córka. Cierpliwości. A co Ty będziesz robiła jak Dzidek będzie w przedszkolu? Piling kwasami owocowymi?

Gabi pisze...

Adamie, stosujemy system nagród. Mamy tablicę z gwiazdkami (za pięć jest czekoladka-ukochane danie). Staramy się zawsze chwalić, bijemy brawo i chwalimy jaka ładna kupkę czy siusiu zrobił.
Jednak jest to niewiele w porównaniu do frajdy taplania się w świeżej jeszcze ciepłej kałuży.

adam pisze...

Czyli trzeba to czym prędzej obciąć - sama sobie odpowiadasz co się dzieje - nie ma lekko trzeba smarkacza złapać jak tylko widać, że siusia i nie dać się taplać, niezależnie od protestów. Ale biada, jak zaczniesz, ale raz przeoczysz - niestety będzie poptem czekał na ten RAZ kiedy się uda. Tyle. Przykro mi, że nie znam prostszych rozwiązań.