29 sty 2009

Demokracja bezpośrednia a sprawa polskiego hydraulika.

"Szwajcaria jest federacją demokratyczną oraz parlamentarną, gdzie na szeroką skalę wykorzystywana jest instytucja referendum (demokracja bezpośrednia). Szczególnie silna jest pozycja parlamentu i władz kantonalnych. Ustrój ten nazywa się parlamentarno-komitetowym, cechą najbardziej typową dla niego jest brak rozdziału pomiędzy władzę ustawodawczą, prawodawczą i sądowniczą."- Tak opisuje ustrój polityczny Szwajcarii encyklopedia i bynajmniej nie przesadza pisząc o wykorzystywaniu instytucji referendum. Odbywają się one w zasadzie jedno po drugim. Rekordem jest ponoć liczba 40 rocznie. Ich tematyka bywa rozmaita; od zapytania o zaostrzenie prawa dotyczącego posiadania psów obronnych, przez zagadnienia emerytalne, aż do polityki zagranicznej.

Liczne referenda posiadają jedną wadę tj cenę, natomiast rozliczne zalety.
Po pierwsze aktywizuje się obywateli, co jest nie bez znaczenia zważywszy na zdystansowaną ich mentalność i wrodzoną, bądź nabytą rezerwę w kontaktach towarzyskich.
Po drugie, urozmaica się architekturę miast, miasteczek i wsi, gdyż w istotnych, widocznych miejscach umieszczane są tablice informujące o najbliższych referendach jak i plakaty propagandowe.
Po trzecie, referenda oraz związana z nimi agitacja stanowią wspaniałą możliwość zaistnienia dla partii politycznych, organizacji i ruchów. Na wspomnianych wcześniej tablicach rozwieszane są plakaty z hasłami, pod którymi podpisują się demokraci, zieloni, liberałowie, związki zawodowe, ruch filatelistów genewskich itp. W związku z referendum każdy może się wypowiedzieć, czy zaistnieć.
Po czwarte, trzeba owe plakaty zaprojektować, wydrukować, porozwieszać, co daje każdego roku pracę sztabowi ludzi, czym zmniejsza bezrobocie.

Plakaty z zasady są dość proste w wymowie. Dominują obrazoburcze przekazy np kruków i wron rozdziobujących mapę Szwajcarii jak kamienie rzucone na szaniec, bądź dziarskiego kowboja strzelającego w plecy duchowi federacji. Towarzyszą im zawsze treści reklamowe danej partii, czy ruchu, oraz zdecydowane "oui" lub "non".

W najbliższym, mającym się odbyć w połowie lutego referendum, Szwajcarzy będą decydować o zacieśnieniu kontaktów z Unią Europejską.
Oto jeden z plakatów, nawołujący do głosowania na "tak".


(W moim tłumaczeniu:) "Nie doszło do inwazji polskiego hydraulika."

3 komentarze:

Pedro Medygral pisze...

Referendum to wyraz szacunku do obywateli. Politycy świadomi swojej legitymacji zdobytej w demokratycznych wyborach oddaja do rozstrzygnięcia sprawy najwższej wagi.
W Polsce referendum w sprawie traktau nie może się odbyć z obawy o jego rezultat, zresztą jak w całej Europy.
Szwajcaria jest skrajnością. Trzeba znaleźć tylko złoty środek.

Gabi pisze...

Dla mnie to nie jest skrajność, tylko pewna forma demokracji, takie kuriozum jak, z reszta, wiele rozwiązań w Szwajcarii. Natomiast temat polityki, odbioru społecznego oraz świadomości, poruszę kiedyś, mam nadzieję, w osobnym tekście.

Pedro Medygral pisze...

Roma locuta causa finita.