5 lis 2008

Z troski o męża.

De Silva ma bradykadię (zwolniony rytm bicia serca). Jako dobra żona, staram się zatem utrzymywać go na zdrowym poziomie zestresowania. Ostatnio zakomunikowałam mu słodkim głosem:
-Mam dla ciebie niespodziankę. Spodziewamy sie trzeciego dziecka.-
Mąż, prawdopodobnie przyzwyczajony do moich licznych prób dbania o jego zdrowie, przyjął wiadomość dość spokojnie i z lekkim zaciekawieniem. Zasypał mnie potokiem pytań:
-Tak?
-Tak. Spodziewam się chłopca, trzeciego chłopca.
-Cóż za precyzja, żono.- Musiałam zrobić na nim wrażenie, bo strasznie się rozgadał.
-Będę bardziej precyzyjna. To będzie chłopiec, od razu trochę odchowany - dwulatek. Spodziewam się go za dwa dni.
-Dwulatek? Hmm... słuszną linię ma nasza partia.
-Nie da się ukryć. A tak na serio, to Prulińska syna nam "podrzuci". Ich opiekunka potrzebuje nagle kilku wolnych dni.
-Wiesz, ale to nie jest głupi pomysł. Może następnym razem postaramy się o takiego troszkę odchowanego bobasa. -Rozpędził się de Silva.

PS. Na emigracji nie można liczyć na pomoc rodziny w nagłych przypadkach. Pomagamy sobie wzajemnie. Podczas narodzin Mateo, Dzidkiem zaopiekowała się Ela (z resztą, nie tylko wtedy).

9 komentarzy:

Pedro Medygral pisze...

Po pobycie w Genewie szukałem wszelkich informacji na temat tego miasta i Polaków. Takim sposobem trafiłem na Pani blog. Dodałem go do ulubionych i tak zaczęło się w miarę systematyczne komentowanie.
Przyznam szczerze, że w wielu sprawach się z Panią zgadzam. Chyba mamy podobne punkty widzenia.
Przyznam również, że po wpisie o naszej klasie próbowałem Pania zlokalizować, ale nie udało się choć trochę czasu na to poświęciłem. No cóż. Pani mąż chyba nie nazywa się Da Silva, albo nasza klasa nie uwzględnia wszystkich osób.
Apropo postu. Jeśli brat ma brata to może chcieliby mieć siostrę. Kiedy będą już starsi rodzeństwo to będzie czymś bezcennym. Za wszystko inne zapłacisz Master Card, ale rodziny nie kupisz.

Gabi pisze...

Czuję się rozpieszczona do granic możliwości. Bardzo mi pochlebia posiadanie stałego czytelnika i komentatora oraz to, że ktoś zadał sobie trud tropienia mnie w n-k.
Co do nazwy de Silva, jak i wszystkich innych podawanych na blogu, to są one fikcyjne począwszy od mojej ksywki a na nazwisku Prulińskiej skończywszy. Natomiast opisywane sytuacje są realne, choć niekiedy przerysowane.
Dowcip o Master Card bardzo mi się spodobał.
pozdrawiam
PS. Zas na n-k znaleźć mnie można. Na moim profilu widnieje nawet adres bloga.

Pedro Medygral pisze...

"Szukajcie, a znajdziecie" Fakt wpisania adresu blogu nie pomaga w odnalezieniu profilu. Można go znaleźć tylko po imieniu, nazwisku, albo nicku.
Wszystko zależy od naszej determinacji w poszukiwaniach, niektórzy łatwo zrezygnują, z kolei inni przejrzą wszystkie kobiety na nk. Jest to dosyć trudne, ale powtarzając za francuskim generałem "gwardia ginie, lecz się nie poddaje"
Gdyby wszyscy tak postępowali świat byłby zupełnie inni, choć czy byłby on lepszy?

Gabi pisze...

Na n-k odnalazlam sie na podstawie nastepujacego kluczu;
1. plec
2. miejcse zamieszkania-
3. wiek (zakres 10 lat)
Wyszla 20 osob. Później można sie domyśleć, bo na profilu jest ardes bloga.
A tak na sreio, to podjelismy z mezem decyzje o chronieniu naszej prywatnosci. Staram sie, zatem nie zostawiac nadmiaru sladow po sobie w sieci. Fakt, ze Pan nie mogl nas "namierzyc" potwierdza skuteczne wypelnianie tego postanowienia.

Pedro Medygral pisze...

Tylko ja nie mam pojęcia ile mam Pani lat. Czy w miejscu zamieszkania wpisała Pani Genewe, czy może Geneve bądź Geneva, a może także inne polskie miasto. Poza tym mi wyświetliła się lista ponad 200 osób.
O ochronie prywatności doskonale wiem.

Gabi pisze...

Jak widzę, udało się mnie namierzyć.
pozdrawiam

Pedro Medygral pisze...

Tak udało się odnaleźć, ale dopiero po dodaniu Warszawy jako drugiego miasta.
Anonimowość w pewnym sensie zniknęła. Teraz Pani wie kto komentuje bloga itp.
Na onecie osób komentujących jest znacznie więcej. Ja jedank wybieram ten blog jest bardziej przejrzysty.

Pedro Medygral pisze...

"Co do nazwy de Silva, jak i wszystkich innych podawanych na blogu, to są one fikcyjne począwszy od mojej ksywki a na nazwisku Prulińskiej skończywszy"

Czyli imiona dzieci również są zmyślone?

Gabi pisze...

Tak, są fikcyjne, choć Dzidka Dzidkiem nieraz nazywamy.