12 lip 2008

Pytania i odpowiedzi.

Od dziecka nie lubiłam zjazdów rodzinnych a wszystko dzięki zasypywaniu mnie przez ciotki, bliżej i dalej spokrewnione, pytaniami. Dorośli chyba nie do końca zdają sobie sprawę ze świadomości dzieci i z tego, jak szybko orientują się, o co w tych rozmowach chodzi. Osobom trzecim może się wydawać, że starsze pokolenie próbuje nawiązać kontakt z młodszym, rozpocząć konwersację czy poszukać wspólnych tematów. Nic bardziej mylnego!

Pierwszym błędem jest założenie, że w tej sytuacji mamy do czynienia z rozmową. Drugim, że ciotkom bądź wujkom chodzi o poznanie dziecka. Pytania pod tytułem „Kogo bardziej kochasz, mamusię czy tatusia?” albo „Kim będziesz jak dorośniesz?” posiadają podłoże sadystyczne i nie mają nic innego na celu, jak znęcanie się nad młodym interlokutorem. Bo, czy istnieje jakaś odpowiedź, z której cioteczki nie będą żartować?

Myślałam, że z czasem krewni mi odpuszczą. Jednak nic się nie zmieniło. Ciotki niezależnie od mojego wieku zawsze znalazły jakiś pretekst by mnie nękać. Pytania ewoluowały ale ich poziom jak i sadystyczne podłoże, było niezmienne. Zauważyłam, że nie tylko nade mną się tak znęcano. Moich znajomych dręczono w podobny sposób i co najważniejsze tymi samymi tekstami. Oto najbardziej standartowe z nich:
-Czy masz sympatię, absztyfikanta lub narzeczonego?
-Jakie masz oceny w szkole? (Jedno z najbardziej perfidnych, bo się dobrze uczyłam, czyli nie miałam dwój, a jak wiadomo, uczeń bez lufy jest jak żołnierz bez karabinu.)
Każdemu etapowi życia towarzyszą inne głupie pytania. Spotykamy zatem:
-Czy boisz się matury?
-Czy boisz się sesji?
-Czy boisz się porodu?

Gdy mamy już jakiś temat za sobą pojawia się nowy, jeszcze zabawniejszy. Od przedszkola dopytywano się o narzeczonego i w końcu go mam, więc teraz wciąż się pytają o datę ślubu. Wzięliśmy ślub i myśleliśmy, że więcej nas męczyć nie będą a tu okazuje się, że dopiero teraz ciotunie szaleją. Pytają o wszystko; o tak zwane pożycie małżeńskie, o dzieci (ile, kiedy), o relacje z teściami. Nie ma rady, trzeba przejść do kontrofensywy. Dobrze, ale jak wybrnąć z odpowiadania na głupotki, gdy milczenie bądź inteligentna riposta mogą być odebrane jako brak kultury i szacunku wobec starszych?

Załóżmy, że zbiór dręczących pytań jest ograniczony i w dodatku niezbyt liczny. Dlatego można opracować adekwatne do nich, standartowe odpowiedzi. Ich wymyślanie jak i udzielanie krewnym o zacięciu sadystycznym dostarczy mi tyle radości, że szybko co rozsądniejsi przestaną być dociekliwi i zostawią mnie w spokoju. Oto niektóre z nich:

1. Jakie masz oceny?
-Nie pamiętam. Tak jestem zajęta śledzeniem trasy koncertowej Toki Hotel, że nie mam czasu na takie głupoty jak oceny.

2. Masz jakiegoś narzeczonego?
-W zasadzie to muszę się od nich opędzać.
-Jeszcze nie, a ty ciociu\wujku już masz?

3. Kiedy ślub?
-Jutro. Ciii ale to tajemnica.

4. A jak tam „te” sprawy?
-Ach, co mogę powiedzieć? Ja mam uczulenie na czarną skórę a mąż nie przepada za kajdankami, więc chyba ciocia sama rozumie...
-Od kiedy teść udziela korepetycji, znacznie lepiej.
-Jak omawiali „te” sprawy w szkole, to właśnie miałam ospę.
-Postanowiliśmy iść w ślady świętej Kingi i ofiarować naszą czystość w walce o ochronę wilków workowatych w Australii.

5. A dzieci kiedy będziecie mieli?
-Nie wiem. Ojciec dyrektor jeszcze nie zdecydował.
-Proszę cioci, w dobie głodu w Afryce, planowanie potomstwa jest nietaktowne.
-Będziemy mieli, jak tylko się dowiem, skąd się te dzieci bierze.

Oczywiście tego typu odpowiedzi można mnożyć w nieskończoność. Możemy rozwinąć skrzydła, puścić wodze fantazji i tworzyć. Zaś najważniejsze jest to, że spotkania rodzinne przestaną być dla nas krępującym, złem koniecznym zaś dręczycielskie pytania staną się polem do popisu dla poczucia humoru.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Szczyt sadyzmu:
Dwa razy do roku w święta + z okazji urodzin/imienin życzenia:
- I żebyś sobie życie ułożyła... (w tym momencie łzy w oczach babci i lekkie drżenie ręki z opłatkiem/prezentem/jajkiem itp.)
Ech...
A w tajemnicy przed familią szykuję im niespodziankę w postaci nowej pasji - MOTOCYKLE :-) Jak układać życie to z rozmachem! ;-)
AsiaBe

Gabi pisze...

Ech...
Mam już za sobą, takie teksty ze strony babci ale moja siostra jeszcze nie (hi hi). Ciągle słyszymy, że taka ładna i wykształcona lekarka (żadna rehabilitantka hi hi) a życia sobie nie może ułożyć.
Mi zaś tata składa życzenia np żebym schudła, bo inaczej mnie mąż rzuci (i to nie są żatry). Jakoś nie słyszę, "żebyś była szczęśliwa". Najwidoczniej składanie życzeń stanowi doskonały pretekst, by tak szczerze, po chrześijańsku dogryźć;-))
Trzymam kciuki za projekt "motocykle".
Pozdrawiam