5 kwi 2008

Nawiedzamy szpitale w Genewie.

W tym tygodniu nawiedziliśmy dwa szpitale w Genewie. Rozpatrujemy, w którym z nich przyjdzie na świat najnowsze de Silviątko. W grę zatem wchodzi szpital prywatny bądź klinika. Każdy z nich ma swoje mocniejsze i słabsze strony. Czuję się jak osiołek, któremu w żłoby dano, bo w zasadzie jedna i druga opcja mi odpowiada. Zaś czas już najwyższy podjąć decyzję, bo w szpitalu prywatnym rezerwuje się miejsce z wyprzedzeniem ok miesiąca niczym w dobrym hotelu. (Hi hi rezerwacja na poród a to dobre.)

Jak dotąd veni, vidi a gdzie i kiedy vici, to pokaże najbliższa przyszłość. Natomiast to czym byłam zaskoczona, to standard porodówki w genewskiej klinice. Jest on niższy niż w Szpitalu Bielańskim, gdzie miałam okazję począć Dzidka. Na 8 stanowisk przewidziano jedno WC i jeden prysznic. Niby nie jest źle, ale zaskoczona byłam; bądź co bądź to mowa o klinice w kraju ze służby zdrowia słynnym. Zaś w Bielańskim (zwanym pieszczotliwie rzeźnią) na każdą salę (dwu lub jednoosobową) przypada łazienka, osobne WC i wygodne meble do siedzenia dla osoby towarzyszącej. Kulturka, elegancja, wygoda.

Oczywiście ja się nie wybieram na wczasy tylko na poród i to że de Silva będzie siedział przy mnie na zydelku a nie w wygodnym fotelu mnie nie przeraża. Prysznica mi trochę żal, bo przy Dzidkowych narodzinach spędziłam pod natryskiem kilka dobrych godzin i ciepła woda okazała się błogosławieństwem w obliczu przedłużającego się porodu. Ogólnie warunki w genewskich szpitalach nie są złe, powiedziałabym że są przyzwoite, jednak fakt pozostaje faktem, że spodziewałam się większego kontrastu w porównaniu z Polską. Zaś na pewno nie sądziłam, że Bielański wypadnie korzystniej niż Hopital Cantonal w Genewie.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czy mogłabyś rozwinąć temat "poczęcia" Dzidka w Bielańskim? Jak to zrobiliście? Gdzie???
AsiaBe (rozbawiona) ;-)

Gabi pisze...

Hi, hi, hi
Ale mi się śmieszny błąd trafił.
Nie odpowiem na pytanie, pozostawiam temat Twojej wyobraźni.
Buziaki.

Gabi pisze...

Ba pozostawię ten lapsus bez poprawek,. Nich inni też się pośmieją;)