16 gru 2008

Rozmowy telefoniczne z moim Rodzicem.

Relacje z moim Tatą są dość specyficzne i trzeba nie lada kunsztu psychologicznego oraz znawstwa pokrętności naszych charakterów, by wśród wypowiadanych przez nas słów odszukać przejawy głębokiej miłości.

-Czy dziś mamy Wigilię?- Zapytałam de Silvę będąc sama w stanie lekkiego osłupienia, po odbyciu rozmowy telefonicznej z moim Rodzicem.
-Nie, a dlaczego pytasz?
-A tak pomyślałam, bo Tata przemówił do mnie ludzkim głosem.

Dyskusja o myślistwie.
-Upolowałem bażanty. Będą na rosołek dla moich wnuków.-
Zakomunikował mi Tato, myśląc o Dzidku i Mateo.
-A zbadałeś te bażanty? - Zapytałam, bo jak zwykle nie pamiętam, co z dziczyzny trzeba zweryfikować u weterynarza przed konsumpcją.
-Bażantów, zajęcy, saren się nie bada. Tylko dziki.-Odpowiada Tato, jeszcze spokojnie.
-Acha ..Dlaczego się nie bada?-Zagalopowałam się w pytaniach.
-A ciebie ktoś bada? - Wyraźna irytacją daje się usłyszeć przez telefon.-Nie bada się tak samo jak, ciebie nikt nie bada!!!
-Ja chodzę do dentysty i ginekologa w przeciwieństwie do tych twoich bażantów czy saren!

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Niedawno prosiłam koleżankę, żeby jej mąż upolował dla nas jakiegoś dzika, a najlepiej loszkę średniego rozmiaru. Prośba została przekazana.
Następnego dnia okazało się, że cała sytuacja doprowadziła do małego rozłamu w rodzinie, no bo jak ona po 20 latach małżeństwa mogła nie wiedzieć, że właśnie teraz jest sezon ochronny na lochy...
AsiaBe (na szczęście każdy sezon się kiedyś kończy - pieczeń była pyszna :-)

Pedro Medygral pisze...

Dzieci będą o tym pamiętać.

Gabi pisze...

Nie rozumiem, o czym będą pamiętać? ...o rosole, o bażantach, chodzeniu do dentysty, czy o moich dziwnych rozmowach z ich dziadkiem? ;-)

Pedro Medygral pisze...

O trosce...