Przyznaję się otwarcie do snobizmu i tendencji by wśród wron krakać na zadaną nutę. Grzech to powszechny, a odporni nań są jedynie Ci nazywani "bezguściem". Jam zaś snobizmem podszyta, przesiąknięta, nie na wskroś jednak, bo walkę podjęłam o suwerenność własnego smaku, przez niejednych nazwanym jego brakiem. Zatem ekshibicjonistyczne obwieszczam, iż kicz mi się podoba czasem, kusi mnie ten kicz swą formą, a jego banał potrafi napawać mnie refleksją. Nic bowiem bardziej prawdziwszego nie ma nad prawdy przykurzone, nadgryzione zębem czasu, weryfikowane od pokoleń i przekazywane z ust do ust z intensywnością przyprawiającą wręcz o alergię.
Brak gustu objawił się dramatycznie na Caves Ouvertes. Otóż, wygląda na to, iż lubię słodkie wina czerwone. Na nic lata dekadenckiego wpajania zamiłowania do trunków wytrawnych z naciskiem na dźwięczne "r", uczenia, że nie mówi się kwaśne, ani cierpkie i że to dobre, i ma smakować. Na nic lata tłumaczeń, iż słodycz wina upodabnia je do soczków pitych przez dzieci, czy likierków sączonych prze damulki ze skłonnościami do migren. Natknęłam się bowiem na Gamaret - trunek czerwony, wręcz szkarłatny, z gamą aromatów rozbudzającą zmysły, lecz niestety słodkawy. Smakuje mi, choć nie wypada by smakował. Wyborny jest acz, o zgrozo, grzesznie delikatesowy! Zawartość cukru nie jest w nim kolosalna, jednakże ukryć się nie daje. Zatem wyszła mi słoma szydłem z worka do butów. Cóż za wstyd!
Pokrzepić jednak snobizm osobisty mogę informacją-pożywką, iż owe Gamaret produkuje się ze szczepu o tej samej nazwie, stworzonego zaledwie 40 lat temu przez selekcjonera znad jeziora Genewskiego- André Jaquinet z Pully, zyskując tym renomę oraz wpis nazwiska, między innymi, do Wikipedii. "Wytrawni znawcy" twierdzą, że można w jego (tj wina, nie jeziora, ani selekcjonera) bukiecie odnaleźć nutę korzenną.
Winorośl gamaret (z zaimkiem "le" i pisane z małej litery) jest ponoć odporna na pasożyty oraz chorobę zwaną szarą pleśnią. Zaliczana jest do szczepów czarnych. (Tu ciekawostka tubylcy rozróżniają trzy kolory wina (Blanc, Rouge, Rosé), zaś 2 kolory winogron: biały i właśnie czarny-noir.) Wino zaś (pisane z dużej litery i poprzedzane "la") jest wyborne, aromatyczne, z bukietem owocowo-korzennym, choć nie bardzo ciężkie. Polecam szczerze, zwłaszcza tym, którzy nie przyznają się publicznie do gustowania w winach słodkich.
15 cze 2010
O wytrawności smaku, jego braku i pewnym winie.
Autor: Gabi o 09:25
Etykiety: caves ouvertes, gusty, wino
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz