Kilka dni temu powodowana banalną potrzebą zakupu zabawki dla dziecka wybrałam się do centrum handlowego. Pogoda była równie banalna jak mój cel wyprawy- prószył drobny śnieżek, który z uwagi na temperaturę (około zera), nie mógł się zdecydować czy pokryć chodniki cienką, białą warstewką czy raczej roztopić się i zniknąć. Z letargu wyrwała mnie kobieta siedząca na chodniku. Jedną ręką podtrzymywała głowę dziecka ssącego jej pierś, a drugą trzymała kubeczek jednorazowy żebrząc o jałmużnę. Dziecko było trochę starsze od naszego Mateo. Oboje byli Romami.
Kontynuowałam drogę w moim, banalnym celu. Weszłam do sklepu, gdzie zaatakowały mnie różowe kucyki z akcji promocyjnej pewno produktu dla małych dziewczynek. Wszędzie kipiało od różu. Ludzie przechadzali się wśród luksusowych towarów, nieświadomi dramatycznej sceny, która się rozgrywa 50 metrów od wejścia do owej świątyni konsumpcji.
Temat Romów powraca w Szwajcarii jak bumerang, choć w przeciwieństwie do państw Unii, Konfederacja znajduje się w dogodniejszej sytuacji. Obecnie tubylcy przygotowują się do współpracy z Rumunią i ułatwienie procedur deportacji. Nie zmienia to jednak faktu ciągłego napływu Cyganów z krajów sąsiednich, zwłaszcza Francji.
Wspominałam już wcześniej, że Francja zapewnia Romom za darmo wikt i opierunek. Jako obywatele Unii (mowa o tych z polskim, rumuńskim, czeskim obywatelstwem) mają prawo do wszelkiego rodzajów zasiłków, z nieistniejącym już RMI. Prawodawstwo wyjątkowo sprzyja Cyganom; nie mają żadnych legalnych dochodów, ani stałego miejsca pobytu, a posiadają liczne rodziny, dzięki czemu mogą liczyć na różnego typu pomoc społeczną. Poza tym każda gmina jest zobligowana do utrzymywania na własny koszt tzw Terrain des gens de voyage, na których za darmo można rozbić namiot, bądź przyczepę kempingową, skorzystać również nieodpłatnie z dostępu do elektryczności, wody, wywozu odpadów etc.
Trzy lata temu Francuzi zorientowali się, że ich system opieki społecznej stanowi worek bez dna dla Romów, którzy żyją na koszt podatników nie wykonując żadnej uczciwej pracy. Poza tym ich koczowniczy tryb życia pozwala wyprowadzać system w pole, czerpiąc profity i zasiłki w różnych gminach jednocześnie. Powstał projekt zachęcania Cyganów (Les gens de voyage) do dobrowolnego wyjazdu do Rumunii, w zamian za sponsorowanie przeprowadzki oraz otrzymanie rekompensaty około 2 tysięcy Euro. Ku zdziwieniu urzędników nie było chętnych do skorzystania z tak intratnej propozycji. Francuzi, wydaje się, nie pojęli istoty zagadnienia, w przeciwieństwie do swoich sąsiadów.
Włosi podeszli do tematu z innej strony. Włączyli do pracy policję i potraktowali Romów podobnie jak organizację przestępczą, co przyniosło wręcz zaskakujące rezultaty. Rozpracowano zależności między członkami grupy wykorzystując między innymi kamery zamontowane w centrum miast. Prowadzono rejestr Romów "pracujących" na ulicach. Dzięki tej akcji udało się ustalić skalę wykorzystywania dzieci i kobiet. Włosi zrozumieli, że Cyganie żyją w społeczeństwie skrajnie feudalnym, z własna hierarchią, prawem oraz tradycją, w której dorośli mężczyźni nie pracują tylko żyją ze zmuszania dzieci i kobiet do żebrania, kradzieży i prostytucji.
Włoska policja przeprowadzała "naloty" na obozy romskie, w którym prócz dużej ilości nielegalnej broni znajdywano przetrzymywanych w nieludzkich warunkach "żywicieli" tj kobiety i dzieci, gdy ich mężowie i ojcowie byli zajęci upijaniem się i grą w karty. W jednym z obozów pod Mediolanem znaleziono znanych już funkcjonariuszom chłopców ( w wieku 7-14 lat) zamkniętych na klucz w barakach bez okien. Chłopcy spali na podłodze, w ciemności, bez dostępu do wody, choć każdy z nich według ustaleń policji przynosił swoim "opiekunom" dochód od 1,5 tysiąca do 2 tysięcy Euro dziennie. Po aresztowaniu hersztów grupy umieszczono dzieci w ośrodku opiekuńczym, z którego same uciekły, by po kilku tygodniach pojawić się znów na ulicy. Z grupki 25 chłopców znalezionych w barakach, tylko jeden pozostał w ośrodku i zgodził się zeznawać w procesie.
Oprócz akcji policji Włosi zorganizowali ośrodki dla Romskich rodzin, których celem jest aklimatyzacja w społeczeństwie. W ośrodkach oferowane są: dach nad głową, wyżywienie, w zamian za np posyłanie dzieci do szkoły. Niestety efekty tego programu są do tej pory niewielkie.
Wyszłam ze sklepu inni drzwiami niż do niego weszłam. Minęłam drugą Cygankę. -Ta raczej wiele nie uzbiera z powodu swej konkurentki z małym dzieckiem-pomyślałam. Po chwili dotarło do mnie, że obie kobiety są razem, i że niewielki dystans między nimi nie jest przypadkiem, lecz polityką. Może są siostrami, przyjaciółkami, może to matka i córka...Minęłam drugą Romkę. Dziecko w jej ramionach spało. Ludzie przechodzili obok nich podobnie jak ja. Uczucie bezsilności ścisnęło mi żołądek. Niezależnie od tego co zrobię, jutro ta kobieta z tym samym dzieckiem będzie marznąć na ulicach Genewy. Czy ona i jej rodacy chcą żyć inaczej? Czy ja i inni możemy się godzić na wykorzystywanie dzieci i kobiet w kulturze Romów?
Podobne pytania zadawane są w debacie publicznej w Szwajcarii. Najłatwiej dla tubylców jest deportować przebywających nielegalnie na ich terenie Cyganów i przymknąć oko na proceder wykorzystywania dzieci. Jednak problem istnieje. W kulturze romskiej mają miejsce zachowania, które są postrzegane przez nas jako patologia i które są w Europie sankcjonowane prawnie. Czy w tej sytuacji istnieje zloty środek, tym bardziej że w historii nieraz rozwiązania stosowane wobec Cyganów przybierały obraz drastycznej eksterminacji? Czy mamy prawo odbierać romskim rodzicom prawa do wychowywania ich dzieci?-to pytanie coraz częściej zadają sobie Szwajcarzy.
28 sty 2010
Les gens de voyage.
Autor: Gabi o 21:26
Etykiety: Cyganie, dzieci, Francja, opieka społeczna, Szwajcaria
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Kilka tygodni temu w TVN 24został wyemitowany reportaż na temat przez Panią powyżej opisany. Akcja toczyła się w Hiszpanii, Włoszech, a także Rumunii. Głównym zjawiskiem pokazanym w tym programie była kradzież z bankomatów. Cyganki podchodziły w momencie wypłaty pieniędzy i wyrywały pieniądze.Policja była bezradna. NIe może nic zrobić. Poczucie bezkarności zachęca ludzi do ponownego popełniania przestępstw. Gdyby podobna systuacja wystąpiła w Polsce zostałby rozwiązana w inny sposób. Brdzo nieprzyjemny dla złodziejaszków. Oczywiście Europa to prawa człowieka, godność jednostki, domniemanie niewinności itd.
Dziwi mnie, że Polak boi się przekroczyć pobyt załóżmy w Szwajcari, aby go nie wydalno. Cyganie nie pracują przekraczają pobyt, kradną żebrzą i nic im nie grozi. Coś tu jest nie tak. Podobna sytuacja występuje w USA. Latynosi stadami ściągają do Ameryki i nie martwią się o wydalenie, pracę na czarno. Po prostu żyją sobie. W przyszłym tygodniu jadę do USA. Ile ja przeczytałem artykułów na temat wizyty w ambasadzie. Ile miałe stresó, aby wypaść wiarygodnie. Teraz rośnie we mnie obawa o spotkanie z urzednikiem emigracyjnym oraz tym, że lece w innym terminie niż podałęm w formularzu. Przy opuszcaniu muszę martwić się o jakieś formularze itd. A Meksykanie przekraczają nielegalnie i o nic się nie martwią. To mnie wkurza.Taka dygresja.
Jeśli imigranci nie przystosowują sie do panujących zwyczajów powinni zostać wydaleni. W Europie zachodniej praca jest naturalną rzeczą. Jeśli Cyganie tego nie pojmują to nie to robią w Rumunii.
Ps W drodze do USA miałem odwiedzić na kilka godzin. Niestety nie zadowaljące promocje lini lotniczych spowodowało, że taki wyprawa lotnicza nie opłacała się.
Szwajcaria może deportować Cyganów, jednak pozostaje jeszcze kwestia przymykania oczu na łamanie praw człowieka.
Mnie bardziej interesuje aspekt moralnej odpowiedzialności za innych. W kulturze Romów dzieci i kobiety są bardzo źle traktowane. Do tych godzących w podstawowe prawa człowieka sytuacji dochodzi na terenie Unii Europejskiej, czy w Szwajcarii, czyli w krajach, w których istnieją procedury broniące kobiety oraz dzieci.
Deportacja nie rozwiązuje tego problemu.
Pozdrawiam i życzę udanej podróży.
Prześlij komentarz