1 cze 2009

Sprzymierzeńcy Otchłani.

Lato się zbliża nieubłaganie. Dla każdego czas ten niesie inne skojarzenia. Dzieciom przychodzą na myśl wakacje, jazda na rowerze, korzystanie z różnorakich akwenów od morza po kałuże. Mężczyźni rozmarzają się, bo już nie długo płeć piękna zacznie chodzić w mini-długościach oraz w zwiewnych sukienkach na ramiączkach. Dla Młodych Matek ocieplenie aury oznacza jedno-dziadkowie, babunie i ciotunie zaczną gnębić je nauką czystości. Ten niecny proceder zaczyna się niewinnie od delikatnych pytań, czy dziecko jest już wysadzane na nocnik. Potem niby od niechcenia opowiadają, jak to za ich czasów już ośmiomiesięczne maluszki załatwiały się same, samiusieńkie. W końcu też niby przypadkiem zakupią nocnik.
Młode mamy to osoby, które łatwo poddają się prowokacjom, wystarczy nieco "wejść im na ambicje" i gotowe. Zatem zindoktrynowana mamusia będzie wzorem praszczurów dziecko uczyć czystości w pełni poświęcenia, czując się winna, że i tak poszła na łatwiznę używając wcześniej pieluszek jednorazowych. Otchłań tylko zaciera ręce wybudzona z letargu szykując zemstę za próby jej wytresowania i wbijania w rytm dnia. Od tej pory w życie rodzinne wkrada się atmosfera walki. Młodzi rodzice zamiast cieszyć się słońcem, ciepłem i dzieckiem biegają wciąż z nocnikiem, przygotowują fortele mające nakłonić Otchłań do współpracy oraz bez ustanku czyszczą dowody porażek na podłogach, wykładzinach, o stosach brudnych ubrań nie wspominając.
Mimo ducha walki jak i wielkich nakładów środków układ pokarmowy wraz z wydalniczym bobasa nie wykazują najmniejszych upodobań do czystości. Młoda matka wtedy ma ochotę zaprzestać syzyfowej pracy, jednak słysząc uwagi puszczane mimochodem przez sprzymierzeńców Otchłani o niezaradności dzisiejszych rodziców, tudzież ewentualnym upośledzeniu potomstwa na skutek stosowania pieluch jednorazowych, podejmuję kolejną ofensywę.... równie nieudaną. Co robić?

Prędzej czy później, rodzi się pomysł by pozbawić przeciwnika poparcia wśród naszych bliskich i krewnych. Młoda Matka obłudnie udając zrozumienie i współczucie (które nieodwracalnie straciła walcząc z nocnikiem przez ostatnie 2 miesiące życia) wypuszcza babunie z ciotuniami na morze zwierzeń pt tytułem "Jak to kiedyś było ciężko". Od słowa do słowa, rozmówcy nabierają coraz większej swobody, by w końcu przez nieuwagę przyznać, że przez cztery lata z rzędu prali pieluchy aż mieli krwawe rany na dłoniach. Po szybkich kalkulacjach okazuje się, iż mimo wcześniejszych zapewnień, ich dzieci opanowały zawiłą sztukę korzystania z nocnika w wieku 2 lat (a nie ośmiu miesięcy). Sprzymierzeńcy Otchłani przyparci do muru przyznają, że dramatyczne zmagania z wydaleniem ich potomstwa trwały kilkanaście miesięcy. Po tych 5 minutach prawdy Młoda Matka porzuca karkołomną gimnastykę z nocnikiem. Zakłada dziecku pampersa i udaje się wraz z nim na piknik, by skorzystać jeszcze z ostatnich tygodni ciepła.


Tego lata nie zamierzam uczyć Mateo korzystania z nocnika. Jestem mądrzejsza o doświadczenia z Dzidkiem, którego zaczynaliśmy wysadzać regularnie od 10 miesiąca, a który i tak opanował Otchłań w tym samym wieku co inni jego koledzy (chodzący non-stop w pieluszkach) tj między 2 a 3 rokiem życia. Szkoda życia, szkoda słońca, szkoda lata.

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Jesteś moją inspiracją. Przysięgam!
Ostatnio ktoś powiedział takie zdanie: "bo wiesz, jak zajdziesz w ciążę, to nagle okaże się, że wszyscy na około wiedzą lepiej, co jest dla ciebie dobre..."
AsiaBe

Pedro Medygral pisze...

"Geniusz to wieczna cierpliwość" Jest to dla mnie hasło przewodnie, ale sam nie wiem jak zachowałbym się, gdyby inni mówili mi jak powinienem wychowywać swoje dziecko. Myślę jednak, że nie byłbym na tyle tolarancyjny jak Pani Gabrysia. Wziąłbym przykład z pewnego znajomego, który swoją matkę zwracającą cały czas uwagę swojej żonie, wziął za rękę i wyprowadził za drzwi. Mocne? Może i tak, ale po tak silnym komunikacie możemy być pewni, że sytuacja nie powtórzy się w przyszłości.

PS Prezydent RP będzie w Genewie 14-15 czerwca.

Tlingit pisze...

hmmm no ja tam ciagle nie wiem jak to jest z tym nocnikiem...tez mloda matką jestem :) teorii i doświadczen jest chyba tak wiele jak ludzi i dzieci... i mysle ze tak jak ze wszystkim innym - warto obserwowac dziecko i wychodzic mu naprzeciw, nie robic nic na sile, nie wprowadzac ciezkiej atmosfery i nie rzucac sie na gleboka wode tylko zaczynac od malych kroczkow. Na wszystko przychodzi czas ale to niesamowicie indywidualna i delikatna sprawa :)

Gabi pisze...

Asiu, czyżby-to znaczy,że mogę gratulować? Bardzo się cieszę.
buziaki gorące

Gabi pisze...

Drogi P a ja właśnie leciałam samolotem razem z pewnym świeżo-upieczonym europosłem.
pozdrawiam

Gabi pisze...

Droga Tlingit i Lusy,
serdecznie witam w progach mego bloga. Rozgośćcie się! Wyglądacie uroczo a powyższą wypowiedź w kontekście nocnika zaliczam do cennych.
pozdrawiam i zachęcam do kolejnych wypowiedzi

Anonimowy pisze...

A można poznać imię tego szczęśliwca?
p

Gabi pisze...

Drogi P, przecież ja nigdy prawdziwych imion nie podaję ;-)

Anonimowy pisze...

Dziwie się bo jak narazie PE jest w Brukseli, a nie Genewie. Dlatego spotkanie posła do PE na tej trasie jest raczej nierealne. Chyba, że leciała Pani z przesiadką. Tym bardziej się dziwie, że posłowie lecieli z przesiadką, bo przeloty mają darmowe. Biorąc pod uwagę fakt, że większość posłów ustępującej kadencji nie dostało się spotkany przez Panią poseł był nowym nabytkiem, albo bardzo znany. Zakładam to drugie, dlatego też stawiam na Kamiśnkiego, Bielana lub Danutę Hubner, która powracałaby do pracy w KE.Jeśli nie trafiłem to może jakaś podpowiedź?
p

Gabi pisze...

To tu powinno być "trafiony-zatopiony".

Anonimowy pisze...

Ale ja nadal nie wiem kto to był. Jeśli zostać przy Kamińskim i Bielanie to musiałby Pani wracać we wtorek bo oni wtedy lecieli na rozmowy w sprawie nowej frakcji. Natomiast Hubner napewno nie leci z przesiadką.Więc kto to był?
p