Jechałam autobusem komunikacji miejskiej, z lekka zatłoczonym. Przy drzwiach trajkotały nastolatki tamując wejście. Pewna pani zwróciła im uwagę dając upust swym frustracjom, "Jak można tak stać w przejściu?" Jedna z nastolatek rezolutnie odparła "A jak można być tak grubym?" czym trafiła w dziesiątkę, bo one przecież w każdej chwili trajkotać tudzież przesunąć się mogły, zaś puszysta delikwentka tak szybko nadmiaru ciała się nie pozbędzie.
Nie był to pierwszy raz, gdy byłam świadkiem gorszego traktowania osoby z nadwagą, czy jak w przypadku owej pani, otyłością. Z jednej strony uczymy dzieci, że nie powinny oceniać ludzi po wyglądzie, z drugiej hołdujemy wizerunkom zagłodzonych kobiet na okładkach magazynów. W dobie haseł tolerancji i rozszerzającej się (niczym epidemia dżumy w XIV wieku) politycznej poprawności mówienie na Afrykańczyka "czarny", czy na geja "sodomita" jest niewybaczalne. Jednak kogoś tęgiego bez skrupułów epitetujemy grubasem. Dla grubasów litości nikt nie ma. Przecież z kolorem skóry człowiek się rodzi a masę sam sobie przyprawia np objadając się przy telewizji, czy ekranie komputera (gdzie są moje szparagi?).
Trafiłam na strony bloga, nomen omen dość popularnego, którego autor bezpardonowo wyśmiewa otyłych, zaś na grubych babach nie pozostawia suchej nitki plując jadem złośliwości. Słownictwo przez niego używane jest najzwyczajniej obraźliwe. Autor uważa, że ma prawo źle się wypowiadać o tych ludziach, bo przecież oni są grubi.
Nasza znajoma, na prawdę duża kobieta, doznała wielu upokorzeń ze względu na tuszę razem z postawą lekarza ginekologa, do którego zgłosiła się z problemami z zajściem w ciąże. Ginekolog zanim jeszcze ją zbadał, zanim poznał wyniki analiz, wyraził się tak "Nic dziwnego, że pani nie może, przy takiej masie."
Szczupli stają się współczesną arystokracją, która piętnuje obrastanie tłuszczem, a widząc puszystych w duchu myślą "ależ oni się spaśli". Samej też mi się zdarza zadać pytanie, jak można się doprowadzić do takiego stanu, a w zasadzie zdarzało, bo po urodzeniu dzieci zyskałam większą empatię wobec grubasów.
Problemem nie leży w czyjeś tuszy tylko w fakcie, że jest ona powodem do traktowania kogoś gorzej, czyli powodem do dyskryminacji. Nie ma znaczenia, dlaczego czuję się lepszym od drugiego człowieka; czy ze względu na wykształcenie, pochodzenie (np z miasta a nie małej wioski), czy ze względu na kolor skóry, czy ilość zgromadzonego mienia. Jeżeli pogardzam grubasem, to może nadszedł czas odchudzić moje, własne.... mniemanie o sobie z nadmiaru pychy, którą obrastamy równie szybko, jak oni tłuszczykiem.
9 maj 2009
"Gruba baba."
Autor: Gabi o 10:19
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Poruszyła Pani bardzo ważny problem, który jak teraz okazuje się nie zna granic. Mianowicie blokowanie wyjścia w różnych środkach komunikacji miejskiej.
W opisywanym przez Panią przypadku autobus był zatłoczony, ale często zdarza się tak, że tylko przy drzwiach gromadzi się grupa osób blokujaca zarówno wejście jak i wyjście. Ostatnio często korzystam z usług ZTM i zadaje sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje? Zadaje sobie to pytanie, ponieważ sam tak często postępuje. Wychodzi na to, że a) niedługo będe wysiadać, więc nie warto wchodzić głębiej, b) jeśli wejdę dalej, mogę nie zdąrzyć wyjść przy przeładowanym autobusie, c) siadać nie warto, ponieważ zasady kultury zobowiązują do ustąpienia miejsca osobie starszej, która napewno w pobliżu już będzie polować na młodziaka na fotelu.
Podobnie jak w Genewie sytuacja ta rodzi konflikty. Byłem świadkiem kiedy mało co nie doszło do rękoczynów, właśnie na tle blokowania drzwi.
Wracając do głównego tematu postu. Chciałbym wspomnieć, że atakowanie personalne osoby jest ochydne. Jednakże pomimo nawet naszej dobrej postawy podświadomie możemy pomyśleć sobie złe rzeczy o osobie grubszej, uzewnętrznianie tych obiekcji jest złe i powinno być hamowane.
Ech... a mi nie dawno nie udało się wiąść do tramwaju w centrum Genewy z powodu tłoku, choć wcale nie był zatłoczony. Oczywiście wszystcy stali w przejściu. Jakaś pani powiedziała mi jeszcze z uśmiechem "Désolé" i musiałam poczekać z dziećmi na następny tramwaj.
Prześlij komentarz