18 paź 2008

Relacje z przedszkola.

Dzidek chodzi do przedszkola francuskojęzycznego, przynajmniej z nazwy, bo dzieci w jego grupie pochodzą aż z 8 różnych krajów- istna wieża Babel. Co dzień pytam syna o przeżycia i doniesienia, czyli "jak było w przedszkolu". Początek naszych rozmów wygląda z reguły tak samo;
-Podobało Ci się dziś w przedszkolu?
-Tak.
-Z kim się bawiłeś?
-Z Hipolitkiem Pateczką. -Dzidek zdrabnia imię swojego ulubionego kolegi, z którym, ostatnimi czasy, wpisują się niezatarcie w pamięć pań przedszkolanek. Tak niezatarcie, że często muszą obaj być rozdzielani, by uniknąć strat materialnych bądź psychicznych.

Dalej nasze rozmowy z synem przebiegają już z pewnymi wariacjami. Oto ostatnie:
-A czym się bawiliście?
-Niczym! -(Dzidek zmarłszy brwi w geście udającym złość.) -Pani nam pozabierała samochody.
- Tak? -Udaję zaskoczoną.-A co się stało?
-Samochody poszły do aresztu, bo były niegrzeczne. WYRYWAŁY SIĘ.

Innym razem zaś:
-Byłeś grzeczny w przedszkolu?
- Taaak.- Zapewnia mnie synek, by po chwili zapytać.- Mamusiu, co to znaczy po francusku "bêtise" ?
No tak, to już wiem, że nie był grzeczny.

Szczypta francuskiego (albo nie szczypta tylko się uczta):
bêtise- głupotka
faire des bêtises- rozrabiać

Brak komentarzy: