Nareszcie mamy nowego członka rodziny i jednocześnie nowe wyzwania. Każdy z rodu de Silva stawia czoło innym trudnościom. Moją rolą jest, aby szybko dojść do siebie i zapewnić mleczne zaplecze najmłodszego syna (w zasadzie cały dzień albo karmię albo odciągam pokarm) oraz każdą wolną chwilę spędzać z Dzidkiem, zapewniając go o mojej miłości. De Silva jest na urlopie, przejął większość domowych obowiązków i przeistoczył się w „koguta domowego”. Z ciekawością oczekuję, czy pod wpływem zmian mąż obrośnie piórkami lub zacznie piać o wschodzie słońca.
Teoś ma być zdrowy i przybierać na wadze. Czego oczekuje się od Dzidka? Aby po prostu przetrwał zawieruchę w domu, nowe zwyczaje i konkurencję, która odbieram mu czas i uwagę rodziców.
Zaś jak wyglądają relacje Dzidek- Toś?
W szpitalu Dzidek „z lekką nieśmiałością” podszedł do posiadania młodszego brata. Harmonię kontaktu zaburzył Teoś swoim płaczem, na który nasz pierworodny reagował wręcz histerycznie i uciekał do toalety. Po kolejnej ucieczce wyszedł zdenerwowany i powiedział „Cicho, nie wolno płakać w szpitalu!” Ten drastyczny zakaz spotkał się niestety z całkowitym brakiem posłuchu.
Mimo wszystko sytuacja nie przedstawiała się źle a dodatkowo uległa polepszeniu po naszym powrocie do domu. Po pierwsze, nie byliśmy już na obcym terenie, wśród nowych osób i rzeczy. Po drugie Teoś wręczył starszemu bratu „wkupny” prezent czy też raczej wpisowe z racji wprowadzenia się do domu. Prezent spotkał się z wielką akceptacją i do razu było nam łatwiej. Niemniej jednak nadal występowały spięcia, gdy maluszek płakał. Oczywiście generowanie dxwięków o dużym nasileniu przez siebie samego Dzidka nie drażni. Tak dla przykładu Dzidek wpadł do naszej sypialni udając samochód, wydając z siebie głośne „bruum” i ignorując śpiącego malca. Pytam zatem mojego starszego syna, co robi. W odpowiedzi słyszę ”Na razie tak cicho hałasuję, żeby nie obudzić dzidziusia”.
Niekiedy reakcje naszego pierworodnego są zaskakujące i pozostawiają mnie w niepewności co do jego odczuć. Po powrocie ze spaceru Dzidek skierował swoje pierwsze kroki do łóżeczka brata (który był wtedy na balkonie w wózku). Zauważył nieobecność Teosia i...się ucieszył. Nie wiem, na ile ta radość wynikała z dumy, że zauważył brak maluszka a ile z faktu jego zniknięcia i nadziei, że może już nie wróci.
Innym razem Dzidek z ciekawością obserwował jak odciągam pokarm, pytał, co robię i po co. Później chciał sam zanieść pojemnik z mlekiem. Na pytanie, co jest w środku, odpowiedział „To jest mleczko dla mojego braciszka od takiej małej krówki, która mówi muu i je trawkę".
Relacje między braćmi podlegają ewolucji; czasem Dzidek podkreśla uparcie "to moja mamusia, to mój tatuś", jakby chciał odizolować Teosia z kręgów rodzinnych, czasem sam, dobrowolnie głaszcze malucha po głowie i obsypuje całusami. Wiem, że nie jest łatwo stać się z dnia na dzień starszym bratem i wiele reakcji mnie nie dziwi, nawet tych z lekka histerycznych. Nasi znajomi tłumaczą takie zachowania pierworodnych zazdrością ale mi sie wydaje, że Dzidek nie jest zazdrosny. Obecnośc nowego członka rodziny wywołuje raczej mieszankę rozmaitych uczuć, często wybuchową; trochę niepewności, podniecenia, czułości, rywalizacji i masę innych. Nic dziwnego, że tak bogaty repertuar roztraja nerwowo naszego syna. Jendak widzimy, iż z dnia na dzień nasilenie emocji opada a nasze rodzinne życie nabiera ładu i kształtu.
PS. W tym miejscu pozdrawiam moją starszą siostrę i młodszego brata.
15 maj 2008
Nowy członek rodziny, nowe wyzwania.
Autor: Gabi o 23:31
Etykiety: relacje, rodzeństwo, rodzina
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz