30 lip 2007

NIE chrupkowym skrytożercom!

Nie wiem czy Wam wiadomo, że przebywamy na obczyźnie tj w Szwajcarii czy w zasadzie we Francji.
Trochę to skomplikowane, bo mój mężulek pracuje w Genewie, zaś mieszkamy tuż przy granicy we Francji. Dla mnie nie ma dużej zmiany, bo tak samo jak w Polsce czas mi mija na opiece nad naszym szkrabem, tyle tylko, ze zakupy robi się po francusku hi hi...
Są oczywiście pewne różnice. Ot choćby zagadnienie chrupków kukurydzianych.
Narodziła się nowa świecka tradycja, otóż nasz syn (nazywany na blogu Dzidkiem) okazał się zapamiętałym chrupożercą, co nastręcza nie lada problemów, gdyż w tej okolicy tzw chrupek kukurydzianych się nie odnajduje. Fakt ten stwierdziła specjalna ekspedycja poszukiwaczy chrupków.
Niestety dostępne są tylko produkty chrupkopodone z duża ilością środków chemicznych nadających smak, kolor, aromat..., którymi to podły kapitalista mami klasę robotnicza (w osobie Dzidka ). Polska klasa robotnicza, jak wszystkim wiadomo, nie może bić kolejnych 200% normy uzyskiwania etapów rozwoju psychomotorycznego bez omawianego, stosowanego od pokoleń suplementu żywnościowego. Dlatego też w trosce o prawidłowy rozwój naszego potomka, jak i o zachowanie w stanie ładu i porządku komórki społecznej zwanej kolokwialnie rodziną, sprowadzamy drogą lotnicza z rodzimego kraju zapas chrupków jak i chrupek kukurydzianych. Ponadto wprowadza się zakaz spożywania rzeczonych chrupków przez osoby nie uprwanione (np przez tatę), do odwołania.
Chrupkowym skrytożercom zaś mówimy stanowcze NIE!
Ze źródeł nieoficjalnych wiem, iż inne komórki społeczne polaków zamieszkałych na obczyźnie też uciekają się do różnych środków w celu zabezpieczenia chrupkowego zaplecza.

2 komentarze:

owieczek77 pisze...

Zrobiłaś mi smaczek tym postem. Ide do sklepu po chrupki kukurydziane. pa pa!

Anonimowy pisze...

Upss ale logistyka z tymi chrupkami.. MOze łatwiej sprowadzić jakąs maą maszynę do produkcji chrupek i jeszcze na tym zarobić :)O Pozdrawiam