1 lip 2009

Kopernik była kobietą, czyli o różnicy płci.

Moja ośmioletnia chrześnica bytuje u nas już dni kilka, dzięki czemu dzieci zacieśniają więzi, a ja przyglądam się, obserwuje i wnioski wyciągam.
Zauważyłam, że chłopcy bawią się inaczej (o czym już wspominałam króciutko w poprzedniej notce). Ilekroć odwiedza nas dziecko płci męskiej, nadające się do wspólnej zabawy, interakcje z Dzidkiem prędzej czy później polegają na wspólnym niszczeniu, krzyku i bieganiu. Niekiedy jeszcze chłopcy skaczą, bądź znęcają się nad Mateo, nie są to jednak wymyślne tortury.

Natomiast, gdy odwiedzi nas płeć piękna, zabawa przybiera inny obrót; pojawia się fabuła. Dziewczynki zmieniają się w lekarzy, aplikują pluszakom najróżniejsze terapie, zazwyczaj bolesne, bądź przyoblekając się w macierzyństwo wychowują z Dzidkiem wspólne potomstwo. Ich ofiarą początkowo staje się miś Ignacy,który cierpliwie znosi wymyślne badania, zastrzyki, czy karmienie kaszkami. Z czasem, gdy domowy zapas pluszaków się wyczerpie, damska ekipa pełna entuzjazmu próbuje wciągnąć w rolę pacjenta Mateo. Mimo szczerych chęci niesienie mu pomocy, takie zabawy bardziej są dokuczliwe dla najmłodszego z klanu de Silvów, niż wersja męska z założenia niosąca Mateo krzywdę.

Patrzę na dziecięcą inwencję i dochodzę do wniosku, że to kobiety są odpowiedzialne za rozwój cywilizacji. Faceci najchętniej tylko by psuli, burzyli, walczyli i siali zniszczenie. To kobiety nadają kształt społeczeństw, a może raczej, to dla kobiet mężczyźni budują społeczeństwa z lekarzami, rodzicami i rozległą siatką zależności. Odczuwam nieodparta potrzebę, obserwując zabawę Dzidka z dziewczynkami, by powiedzieć "Kopernik była kobietą."

Brak komentarzy: