28 mar 2008

Odkrywanie świata.

Do niedawna moje dni, podobnie jak wielu innych osób, nie różniły się zasadniczo jedne od drugich. Rano trzeba było wstać, mimo tego, że bardzo mi się nie chciało, a potem dzielić czas między obowiązkami i drobnymi przyjemnościami. Pracę miałam ciekawą i dającą poczucie bycia potrzebną; żyłam spokojnie, szczęśliwie. Czyż nie o to chodzi?
Z Dzidkiem natomiast, prawie każdy dzień to walka o przetrwanie albo zdobywanie nowych lądów. Dziecko poznaje nowe rzeczy, zachwyca się nimi, jest ciekawe świata. Zależnie od wieku na różne sposoby eksploruje rzeczywistość. Ja staję przed wyzwaniami jakie niesie nauka potomka najdrobniejszych rzeczy i muszę wykazać gotowość zawsze i wszędzie..
Kiedyś każdy przedmiot musiał wylądować w jego otworze gębowym, potem zaczął się etap analizy "oko, ręka". Dziś o wszystko trzeba zapytać, po co, dlaczego, kto i jak. Oczywiście to ja jestem nękana tymi bezustannymi pytaniami, gdyż wszystko jest ciekawe i warte rozwinięcia. Nieodmiennie jednak odkrywaniu towarzyszy zachwyt, radość i fascynacja. Pamiętajmy, że świat poznawany przez Dzidka, to nie safari, rajskie wyspy, czy dalekie lądy. Jego fascynuje, to co piękne i ciekawe w najbliższym otoczeniu: kamyki, kwiatki, jeżdżące samochody i wiele innych tzw zwykłych rzeczy, na które ja już nie zwracałam uwagi. Kot sąsiadki poluje na muchy, czyż to nie jest wspaniałe widowisko?
Odkrywamy zatem razem świat; kosmologię szczegółów i zasad działania. Przy okazji ja odnajduję w sobie olbrzymie pokłady radości i zarażam się od Dzidka jego wolą życia. Zastanawiam się też, co należy zrobić, aby nie zniszczyć w nim fascynacji światem i umiejętności cieszenia się drobiazgami? Aby nie został zblazowanym człowiekiem, malkontentem, któremu nawet wakacje w dalekich krajach nie dają satysfakcji.
Potocznie mówi się, że rodzice pomagają dziecku odkryć świat. Może i tak jest. Jednak w moim przypadku, to bardziej Dzidek pomaga mi odkryć świat na nowo.

4 komentarze:

Pedro Medygral pisze...

Rzeczywiście dzieci pozwalają nam na nowo odkryć otaczający nas świat.Rzeczy, na które my nie zwracamy uwagi one uważają za fascynujące. Podczas gdy my traktujemy pociąg jako rzecz normalną, one cieszą się z jego widoku.
Jak ma na imię Dzidek?

Anonimowy pisze...

Wiesz, mam takie samo wrażenie, że to nie ja pokazuję i tłumaczę świat mojemu synkowi, ale że to On właśnie uczy mnie tego świata na nowo, zachwytu nad najprostszymi rzeczami właśnie, ot np. ostatnio mała stokrotka na trawniku, wąchana, oglądana, przytulana (a na końcu oskubana z płatków (-;) to była rzecz, która wzbudziła tak wielki zachwyt, pisk i głośny śmiech, że ja sama stałam zauroczona. Myślę, że tak naprawdę nasza rola, to podpowiadanie, naprowadzanie i współzachwyt zainicjowany przez dziecko.

~Iwona

adam pisze...

ty chyba nie jesteś zblazowanym malkontentem, więc synek też nie będzie raczej.

Gabi pisze...

Dziękuję za miłe słowa wsparcia. Przydadzą się na wyboistej drodze wychowawczej mojego potomstwa:)