27 paź 2009

Szwajcarskie kontr-parytety dla dziewczynek w wieku szkolnym.

Wspominałam niedawno, że szwajcarskie feministki są mniej widoczne. Nie urządzają spektakularnych pokazów siły, nie wojują w imię praw kobiet do wolności wobec wszystkiego, z rozumem włącznie. Dlaczego są mniej widoczne dla mnie niż ich polskie koleżanki? Może problemem jest specyfika tego kraju i różnice prawne między kantonami w związku z którymi, feministki nie posiadają wspólnych żądań? Drugą przyczyną może być moja nieznajomość niemieckiego, co czyni mnie półanalfabetą i ogranicza dostęp do wiadomości, zwłaszcza w obrębie dokumentów czy stron internetowych różnorodnych organizacji? A może, po prostu szwajcarskie feministki są łagodniejsze w formie, bo już wiele udało im się osiągnąć?

Prawo szwajcarskie ogranicza jakąkolwiek dyskryminację, w tym przy przyjęciu do pracy. Spotkałam się jednakże z parytetami w Genewie, przede wszystkim w organizacjach międzynarodowych, które jak diabeł święconej wody boją się podejrzeń o rasizm, seksizm, stąd muszą sobie udowadniać, że rasistowskie czy seksistowskie nie są. Tak na przykład, CERN pilnuje, by ilość zatrudnionych przedstawicieli z danych krajów była odpowiednia. Co roku chwali się też wzrostem zatrudnienia kobiet i stosowaniem zasad equal opportunity. Skutkiem czego koledzy fizycy słysząc o zatrudnieniu nowej koleżanki do zespołu zastanawiają się, czy została ona przyjęta jedynie ze względu na płeć, czy rzeczywiście jest dobrą specjalistką w tym fachu. CERN jednak rządzi się swoimi prawami i w niewielkiej części podlega wpływom prawodawstwa szwajcarskiego.

Tubylczym rozwiązaniem o wiele mniej dyskryminującym i upokarzającym kobiety niż parytety jest "Dzień dziewczynek". W tym roku przypada on 12 listopada (czyli już wkrótce) i przypomina dzień otwarty w zakładach pracy. Założenie tego święta opiera się na pokazaniu dziewczynkom jak i gdzie pracują ich rodzice, a przez ten przykład motywowanie ich do nauki i rozwijanie ich ambicji zawodowych. Pomysł ciekawy, a jeszcze ciekawsze jest, czy nadawałby się do powtórzenia kraju na d Wisłą? tak jak za zwyczaj bywam naiwnie optymistyczna, to przy zorganizowaniu dnia dziewczynek w polskie realia, obawiam się, że owoce owych wizyt mogłyby być odwrotne. Dziewczynki mogłyby uświadomić sobie, że kobiety są lepiej wykształcone od mężczyzn, a mimo to mniej zarabiają i gorzej awansują .

7 komentarzy:

Pedro Medygral pisze...

Przyjmowanie do pracy kogoś tylko ze względu na to, że jest kobietą jest chore. Niech decydują kompetencje.

adam pisze...

A co z chłopcami, zostają w szkole?

Pedro Medygral pisze...

http://www.trybunal.gov.pl/OTK/doc/qfullhit.htw?CiWebHitsFile=/otk/teksty/otk/2000/k_35_99.doc&CiRestriction=@Contents%20"równouprawnienie%20kobiet"%20&CiHiliteType=Full

Gabi pisze...

Drogi P w przyjmowaniu do pracy płeć jest brana pod uwagę. Gdy szukałam pracy przyjęto na etat, o który się starałam, mężczyznę. W dziale kadr nawet nie ukrywano, że mają oni pierwszeństwo w zatrudnieniu. Kompetencje kompetencjami ale niezależnie od wiedzy i wykształcenia to kobiety zachodzą w ciążę, rodzą dzieci przez co pracodawcy wolą zatrudniać mężczyzn, pomijając np aspekt dysproporcji w sile fizycznej, co wielu zawodach jest istotne.

Pedro Medygral pisze...

Proszę odwołać się do sądu, a na koniec napisać skargę konstytucyjną do TK, albo zgłosić się do RPO.

Gabi pisze...

Nie uważam się za poszkodowaną w tamtej sytuacji. Pracodawca miał jasne oczekiwania, których ja nie spełniałam, bo jestem kobietą. W zawodach medycznych jest to normą. W niektórych dziedzinach jest wręcz prawie niemożliwe, by kobieta mogła pracować np w chirurgii. Oczywiście istnieją panie chirurg nawet znam kilka (np pierwszą, która dokonała przeszczepu serca) ale najczęściej są one jedynymi przedstawicielkami płci pięknej w zespole (np wśród 20 mężczyzn). Płacą tez bardzo wysoką cenę za karierę; są samotne i bezdzietne.
Innym przykładem, w których występuje znana wszystkich dyskryminacja, są linie lotnicze, gdzie normę stanowi niezatrudnianie kobiet na stanowiska pilotów linii czarterowych. Wszyscy piloci samolotów pasażerskich są mężczyznami, co jest celową polityka przedsiębiorstw tu chodzi o ich image. Po prostu ludzie darzą większym zaufaniem mężczyzn. Pilot ma budzić zaufanie, stąd nie może być gruby i nie ogolony, nie może tez nosić spódnicy. Kobiety są zatrudniane do kierowania awionetek i innych małych samolotów. Mogą przewozić towary przemysłowe, pocztę, organy do przeszczepu bądź bydło, ale ludzi nie, bo nie budzą zaufania, a większość pasażerów boi się latania. Przeciętny zjadacz chleba lęka się "baby za kierownicą", a cóż dopiero za sterami tak wielkiej, latającej machiny.
Przykładów można by mnożyć; strażacy, ratownicy wodni, trenerzy sportowi (boksu, piłki nożnej i wielu innych), szefowie kuchni w restauracjach, ach długa to lista. Pytanie czy warto walczyć na drodze sądowej z pracodawcą, który chce zatrudnić mężczyznę? Z drugiej strony istnieje wiele zawodów, do których mężczyźni mają utrudniony dostęp jak np położna (nawet w języku polskim nie istnieje męski odpowiednik tego zawodu,bo "położnik" oznacza lekarza)

Pedro Medygral pisze...

Choć chęć do dalszego pisania jest ogromna powstrzymam się. Nie ukrwyam, że jest to trudne.