15 wrz 2018

E jak Emigrant

Bycie emigrantem stanowi ciekawostkę socjologiczno-geograficzną. Z jednej strony żyję w kraju, której obywatelem nie jestem, a jeżeli już to tylko częściowo, bo wielu rzeczy mi nie wolno, do wielu też nie mam praw. Płacę podatki, jestem zobowiązana do przestrzegania przepisów ale nie mogę np głosować. W zasadzie dane mi zostało stanowić namiastkę obywatela, podobnie jak więzień, czy pacjent zamkniętego oddziału psychiatrycznego. Zaś kraj którego obdarzył mnie pełnia praw odwiedzam od kilku lat raczej turystycznie, bo jak inaczej nazwać przyjazd 1 lub 2 razy w roku na kilka dni.
Niekiedy nachodzą mnie myśli, czy po jakimś czasie zatraca się swoją polskość. Modlę się po polsku- niby tak ale przyłapuję się często, że myślę zlepkiem językowym, że nie znajduję słów rodzimych tylko francuskie czasem angielskie.  Jednak nie czuję na co dzień pełnej swobody wypowiedzi np w pracy. W głowie mojej panuje podział na "tubylczość" i swojskość, choć z określeniem tej drugiej mam z dnia na dzień więcej trudności.
Czy staje się ktoś Emigrantem pisanym przez duże "E" tak jak narodowość. Narodowość bez kraju lub z kilkoma ojczyznami- istniej coś takiego? Ja nadal bardzo czuję się Polką ale czy Emigrantem czuję się bardziej?

Powyższe rozterki targały mną pod koniec 2011 roku. W 2012 postanowiliśmy wrócić do Polski. Wybieraliśmy się jak sójka za morze. Dojechaliśmy w końcu z manatkami 04 sierpnia 2013 (dokładnie w ósme urodziny Dzidka) do Polski. Tu urodził się Lulu, a potem MagdaLenka.
Czy tęsknię za Genewą?- Bardzo!
Czy żałuję powrotu do kraju?- Zdecydowanie NIE!
Jakie są moje refleksje po powrocie?- To temat na wiele, wiele postów.

Brak komentarzy: